Koreańskie władze do dziś zaprzeczają, jakoby miały coś wspólnego z zatopieniem okrętu. W związku z tym aktywiści, zapowiadają, że w ciągu kilku miesięcy będą chcieli wysłać w niebo około 10 milionów ulotek. - Chcemy, żeby władze wzięły na siebie odpowiedzialność za to, co się stało, a ponadto apelujemy o porzucenie programu nuklearnego - tłumaczą aktywiści.
Kim Dzong Un strzela i grozi...
To nie pierwsze testy rakietowe Korei Północnej w ostatnim czasie. 18 marca Pjongjang zdecydował się wystrzelić rakiety balistyczne, mimo że w Korei Południowej trwały wspólne amerykańsko-południowokoreańskie ćwiczenia wojskowe (2-20 marca - red.), w których brało udział około 17 000 żołnierzy sił zbrojnych Waszyngtonu oraz 300 000 żołnierzy z Korei Południowej. Pociski krótkiego zasięgu Pjongjang odpalił 10 marca.
Kim Dzong Un, lider Korei Północnej poinformował również, że naukowcom z jego państwa udało się zminiaturyzować ładunki nuklearne, w taki sposób, że mogą one być przenoszone przez rakiety balistyczne.
Będzie atak na Błękitny Dom?
Komitet ds. Pokojowego Zjednoczenia Korei wydał komunikat, w którym Korea Północna grozi atakiem na Błękitny Dom, czyli siedzibę prezydent Korei Południowej Park Geun Hie.
W oświadczeniu czytamy, iż Błękitny Dom stać się może „morzem ognia i spłonąć na popiół”, jeżeli Korea Północna "wciśnie przycisk i rozpocznie swoje ataki". "Od tej chwili nasze siły wojskowe i rewolucyjne rozpoczną wojnę odwetową, aby w imię sprawiedliwości wyeliminować zwolenników USA i Park Geun Hie" – pisze Komitet w oświadczeniu i dodaje, iż "nie są to puste słowa", gdyż cierpliwość północnokoreańskich władz "się kończy".
BBC News, Korea Herald, Gizmodo, Wprost.pl