Przedstawiciele rządów oraz instytucje finansowe zareagowały na wyciek ponad 11,5 miliona dokumentów z serwerów firmy Mossack Fonseca. W większości przypadków osoby zamieszane w aferę zaprzeczają jakimkolwiek oszustwom podatkowym. Jednocześnie prokuratorzy i politycy sprawdzają wartość doniesień ICIJ oraz innych organizacji pozarządowych nagłaśniających aferę.
"Zamierzam bronić wizerunku kraju"
– Fakty opisywane w krajowych i międzynarodowych mediach pod nazwą "Panama Papers" będą przedmiotem śledztwa karnego – zapowiedzieli przedstawiciele panamskiej prokuratury. Postępowanie ma ustalić "jakie przestępstwa mogły mieć miejsce i kto je popełnił". Zamieszana w aferę firma prawnicza Mossack Fonseca twierdzi, że wyciek dotyczył 11,5 miliona dokumentów i nastąpił wskutek ataku hakerskiego.
Jeden z założycieli firmy - Ramon Fonseca - oświadczył, że wyciek był "atakiem na samą Panamę", która jest w dużej mierze zależna od swojego sektora finansowego. Prezydent Panamy Juan Carlos Varela zapewnił, że jego kraj będzie współpracował z "każdym rządem w sprawie każdego śledztwa" w związku ze skandalem. Zapowiedział jednocześnie, że zamierza "bronić wizerunku swojego kraju".
"Nie akceptujemy unikania opodatkowania"
We wtorek Credit Suisse i HSBC - liderzy na rynku finansów osobistych - zaprzeczyły sugestiom, jakoby aktywnie korzystały z zagranicznych spółek, aby pomagać swoim klientom w oszukiwaniu przy podatkach. Obie firmy znalazły się wśród głównych oskarżonych w aferze.
– Nie akceptujemy unikania opodatkowania - oświadczył prezes Credis Suisse Tidjane Thiam. Kiedy mamy do czynienia z jakąś metodą, na której korzysta osoba trzecia, zawsze chcemy wiedzieć jaki jest charakter tej korzyści – wyjaśniał. Niezależnie od tego oświadczenia HSBC przekonuje, że ujawnione dokumenty są datowane na okres sprzed reformy modelu biznesowego firmy.
W roku 2014 bank Credit Suisse zgodził się zapłacić 2,5 mld dolarów grzywny za pomaganie bogatym Amerykanom w unikaniu podatków. W 2012 roku HSBC zapłacił blisko 2 mld dolarów grzywny, głównie w związku z dopuszczeniem do prania pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami w Meksyku.
O co chodzi w aferze Panama Papers?
140 polityków, celebrytów, miliarderów oraz sportowców korzystało z usług banków w rajach podatkowych – informuje "Sueddeutsche Zeitung". Ich majątki miały na zawsze pozostać ukryte przed opinią publiczną. Afera zyskała już miano "Panama Papers".
Dziennik powołuje się na informację z kancelarii prawnej Mossack Fonseca w Panamie. Oferuje ona klientom założenie i prowadzenie firm znajdujących się w tzw. rajach podatkowych. Szczegóły tych operacji możemy poznać dzięki wyciekowi ponad 11 milionów poufnych dokumentów. Są wśród nich między innymi sprawozdania finansowe, umowy, e-maile, paszporty, protokoły, instrukcje.
Panamska firma pomagała swoim klientom w praniu pieniędzy, omijaniu sankcji międzynarodowych i unikaniu płacenia podatków. W dokumentach są nazwiska 72 byłych i obecnych światowych przywódców. Jednym z właścicieli takiej firmy ma być ojciec chrzestny pierwszej córki Putina, Siergiej Roldugin. Jego firmy posiadały udziały w ważnych przedsiębiorstwach rosyjskich.
Reuters, Wprost.pl