Trzy osoby przez trzy dni oczekiwały na pomoc na jednej z bezludnych wysp południowego Pacyfiku. Zostali dostrzeżeni z samolotu dzięki napisowi, który ułożyli z liści palmowych.
Trójka mężczyzn w poniedziałek wyruszyła małą łodzią w rejs niedaleko wybrzeży Papui Nowej Gwinei. Podczas nagłego załamania pogody ich łódź została przewrócona przez fale, a marynarze znaleźli się w wodzie. Dopłynęli do najbliższej wyspy i wobec braku telefonów komórkowych postanowili wzywać pomocy tradycyjnymi metodami. Z liści rosnących na wyspie palm ułożyli wezwanie o pomoc w języku angielskim. Swoje położenie sygnalizowali też dymem z rozpalonego ogniska.
Rozbitków zauważył samolot amerykańskiej straży przybrzeżnej, patrolujący okolicę. Wcześniej rodziny mężczyzn zawiadomiły odpowiednie służby o ich rejsie i zaginięciu. Stan mężczyzn opisywany jest jako dobry.
Washington Post