Pieszchojew potwierdził przy tym doniesienia, że wśród kilkudziesięcioosobowej grupy, która wzięła zakładników we wsiach Szauri i Gałakli, byli cudzoziemcy. Dodał też, że wszyscy zakładnicy, wzięci przez partyzantów, znajdują się obecnie na wolności. Nie wiadomo jednak, czy uwolniły ich siły rosyjskie, czy też - jak powiedział Interfaksowi dyżurny w siedzibie władz regionu cuntińskiego, gdzie doszło do incydentu - sami rebelianci wypuścili ich na wolność. "Według naszych danych, opuścili oni (Czeczeni) osadę (Gałakli) już około północy, zwalniając wcześniej wszystkich jedenaścioro zakładników, których przetrzymywali" - powiedział dyżurny.
Według agencji RIA Nowosti, oddział bojowników nie składa się z etnicznych Czeczenów, lecz z zamieszkujących na zachodzie Dagestanu i spokrewnionych z Czeczenami Awarów oraz arabskich bojowników. Awarowie i Arabowie często walczą po stronie Czeczenów. Awarem jest m.in. jeden z najbardziej znanych czeczeńskich komendantów polowych Szamil Basajew.
Do walk w okolicach wsi Szauri doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zginęło w nich dziewięciu żołnierzy, a Czeczeni, którzy na krótko okopali się w okolicach miejscowego szpitala, zabrali ze sobą czterech zakładników i wycofali się. Lokalna komórka Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) twierdzi, że w walkach zginęło co najmniej siedmiu bojowników.
Pierwsze doniesienia, napływające w poniedziałek rano o zajęciu okolic szpitala we wsi Szauri, przypominały dwa głośne wypady czeczeńskich komendantów polowych Szamila Basajewa i Salmana Radujewa w latach 1995-96, kiedy to obaj wzięli jako zakładników pacjentów szpitali w Budionnowsku i Kizlarze, wymuszając na Rosjanach negocjacje.
Informacje o toczącej się w górach Dagestanu operacji przypominają także incydent z lata 1999 roku, kiedy to oddział czeczeńskich bojowników dokonał najazdu na Dagestan, usiłując wywołać powstanie mieszkających tam wahabitów. Najazd ten stał się jednym z oficjalnych powodów rozpoczęcia przez Rosję drugiej wojny czeczeńskiej. Liczebność sił czeczeńskich, które biorą udział w obecnych walkach jest jednak znacznie mniejsza niż w Budionnowsku i Kizlarze.
em, pap