Boeing 737 leciał z wypoczynkowej miejscowości nad Morzem Czerwonym do Kairu, skąd po krótkim postoju i wymianie załogi, miał wyruszyć w rejs do Paryża, gdzie był oczekiwany około godziny 9.00 rano w sobotę. Samolot niedługo przed startem z Szarm el- Szejk przyleciał z Wenecji, skąd do egipskiego kurortu przybyła grupa włoskich turystów.
Samolot zniknął z radarów kairskiego lotniska tuż po starcie w sobotę nad ranem - runął do Morza Czerwonego w odległości 12 kilometrów na południe od Szarm el-Szejk, popularnego egipskiego ośrodka sportów wodnych na południowym krańcu Półwyspu Synaj. Przed katastrofą pilot nie sygnalizował żadnych problemów, nie nadał też żadnego wezwania o pomoc.
Do katastrofy doszło w momencie, gdy na świecie zaostrzono kontrolę na lotniskach w związku z ostrzeżeniami wywiadów przed zagrożeniem atakiem terrorystycznym. Agencja Associated Press pisze jednak z Kairu, iż nic nie wskazuje na to, by sobotnia katastrofa Boeinga miała jakiekolwiek znamiona ataku terrorystycznego. Źródła w egipskim resorcie lotnictwa mówią o "wypadku", jakiemu uległ samolot Flash Air.
W Szarm el-Szejk przebywa obecnie na wakacjach m.in. premier Wielkiej Brytanii Tony Blair - podaje agencja AP.
Na miejsce katastrofy wysłano egipskie ekipy ratunkowe. Po ponad pięciu godzinach poszukiwań nie natrafiono na żywych ludzi - wydobyto tylko jedno ciało oraz wiele drobnych szczątków rozbitego samolotu. W akcji poszukiwań uczestniczą śmigłowce egipskie oraz dziesięć łodzi.
***
Przyczyną katastrofy Boeinga był prawdopodobnie defekt techniczny - wynika z pierwszych ustaleń, przekazanych przez egipski resort lotnictwa cywilnego. Egipskie ministerstwo wykluczyło natomiast hipotezę o wybuchu na pokładzie.
Naoczni świadkowie twierdzą, iż nie słyszeli żadnego odgłosu eksplozji - jedynie uderzenie maszyny o wodę. W miejscu, gdzie zatonął wrak samolotu, głębokość morza wynosi kilkaset metrów, co może uniemożliwić nurkom dotarcie do wraku i odzyskanie tzw. czarnej skrzynki.
sg, pap