Liderzy Kurdów jednak stanowczo odrzucili żądania Bremera. Domagają się autonomii, jaką Kurdowie posiadają od wojny nad Zatoką Perską w 1991 r. Od wojny tej mieszkają oni w swoim de facto niepodległym państwie, a w czasie rządów reżimu Saddama Husajna korzystali z ochrony sił USA.
W środę Bremer spotkał się z Kurdami ponownie i złagodził - według relacji ich przedstawicieli - swoje stanowisko z ubiegłego tygodnia. Negocjacje w sprawie autonomii trwają.
Tymczasem w Kirkuku dochodziło ostatnio do starć na tle etnicznych. Mieszkający tu Arabowie i Turkmeni protestują przeciwko włączeniu miasta do autonomicznego regionu kurdyjskiego. W mieście tym - czwartym największym mieście Iraku a jednocześnie głównym ośrodku ropy naftowej w tym kraju - za czasów Saddama Husajna realizowano program arabizacji. W jej ramach wysiedlono 120 tysięcy kurdyjskich mieszkańców, a ich domy zajmowali przybywający z innych części kraju Arabowie. To stało się powodem nowych tarć po upadku Saddama, gdy Kurdowie chcieli wrócić do swych domów.
Zdaniem urzędników administracji USA, kwestia kurdyjska wysuwa się na czoło problemów, z jakimi boryka się Waszyngton planując przekazanie w czerwcu władzy w Iraku miejscowym przywódcom.
em, pap