Rada Strażników Rewolucji Islamskiej zawetowała w niedzielę wieczorem przyjęty kilka godzin wcześniej przez irański parlament projekt zmian w ordynacji, mający ograniczyć możliwość ingerencji konserwatywnej rady w skład list wyborczych. Tym samym zmiany te miały umożliwić kandydowanie w lutowych wyborach postępowym politykom, blokowanym przez radę.
Zdominowana przez konserwatywnych mułłów rada wykluczyła dwa tygodnie temu polityków reformatorskich z wyborów wyznaczonych na 20 lutego, odrzucając ponad połowę z 8200 kandydatur na posłów. Wśród około 3,6 tys. skreślonych kandydatów było też ponad 80 obecnych deputowanych.
Rada, która nie pochodzi z wyboru i składa się z 12 konserwatywnych duchownych oraz specjalistów od prawa islamskiego, wykorzystując swe szerokie prerogatywy, doprowadziła w ten sposób do głębokiego kryzysu politycznego. Odpowiedzią na jej decyzje z 11 stycznia w sprawie zablokowania kandydatur była fala protestów i strajków oraz groźba bojkotu wyborów parlamentarnych przez szerokie rzesze, domagające się reform.
W proteście przeciwko ingerencji rady w skład list wyborczych, do dymisji w zeszłym tygodniu podała się grupa wyższych urzędników administracji irańskiej - prezydent kraju Mohammad Chatami jednak zapowiedział we wtorek, iż tych dymisji nie przyjmie.
Wprowadzone przez parlament i zawetowane w niedzielę przez Radę Strażników Rewolucji zmiany w ordynacji wyborczej gwarantowały możliwość kandydowania wszystkim dotychczasowym posłom, o ile nie zostały im przedstawione udokumentowane zarzuty. Również kandydaci wysuwani na szczeblach lokalnych uzyskiwali, dzięki poprawkom parlamentu, silniejszą pozycję w stosunku do Rady, która nie mogła już tak łatwo jak dotąd odrzucić niewygodnych jej, liberalnych i reformatorskich kandydatów.
Jedynym ustępstwem Rady Strażników była zapowiedź, iż do 30 stycznia ponownie rozpatrzy odrzucone wcześniej kandydatury.
em, pap