Trwający od dwóch dni strajk wymierzony jest przeciwko prowadzonej w uzgodnieniu z MFW oszczędnościowej polityce gospodarczej prezydenta Hipolito Mejii.
Związkowcy i politycy opozycji domagają się zamrożenia cen benzyny i podstawowych produktów spożywczych, podwyżek płac, zaprzestania ciągłych przerw w dopływie prądu oraz zerwania z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Protesty popiera kościół katolicki i wielu przedsiębiorców.
Ostry kryzys gospodarczy w karaibskiej republice rozpoczął się w ubiegłym roku po bankructwie dwóch dużych banków. Nastąpił wówczas gwałtowny spadek wartości miejscowej waluty peso, a inflacja skoczyła w skali całego ub. roku do 40 proc.
Sytuacja polityczna w 9-milionowym, wyspiarskim zaostrzyła się z kolei po ogłoszeniu, że prezydent Mejia ma zamiar wbrew woli części własnej partii ubiegać się o kolejną kadencję w zapowiedzianych na 16 maja wyborach.
"Przegramy wszyscy" - oświadczył Mejia po ogłoszeniu strajku. "Protesty nie doprowadzą do rozwiązania".
em, pap