Dyrekcja amerykańskiej rozgłośni Radio Wolna Europa/Radio Swoboda oskarżyła ukraińskie władze o świadome działania z pobudek politycznych na rzecz ograniczania wolności mediów. W specjalnym oświadczeniu podkreślono, że jest to szczególnie niepokojące, gdyż odbywa się w czasie poprzedzającym zaplanowane na październik wybory prezydenckie na Ukrainie.
Od 5 lat audycje ukraińskiej redakcji tego radia były nadawane na falach UKF Radia Dowira. Jego nowy dyrektor jest - jak podkreśla miejscowa prasa - powszechnie wiązany z Socjaldemokratyczną Partią Ukrainy, na której czele stoi szef administracji prezydenta Ukrainy.
Tydzień temu nowy dyrektor Dowiry Serhij Koczyhin zerwał współpracę z Radiem Swoboda. Jako powód podał konieczność wprowadzenia zmian w profilu swego radia. Strona amerykańska uważa, że należało o tym uprzedzić co najmniej miesiąc wcześniej.
Zgodnie z podpisaną wcześniej umową, audycje ukraińskiej redakcji Radia Swoboda miały być obecne w ogólnokrajowej sieci Dowiry jeszcze przez kilka lat.
"To kolejne świadectwo, że władze polityczne Ukrainy nie są w stanie żyć w warunkach społeczeństwa otwartego i, jak w czasach ZSRR, odczuwają konieczność kontrolowania środków masowego przekazu" - czytamy w oświadczeniu, podpisanym przez dyrekcję amerykańskiej rozgłośni.
Stacja szuka nowego partnera, ale na razie bez sukcesu.
Opozycja nie ma też dostępu do telewizji. Popularna prywatna telewizja 1+1, należąca do Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy, której liderem jest szef administracji prezydenta, Wiktor Medwedczuk, jest znana z tego, że nie dopuszcza do głosu opozycji, a jeśli już wypowiada się na jej temat, to wyłącznie w stylu dawnej radzieckiej propagandy.
em, pap