Prodi obwinia Busha za Madryt

Prodi obwinia Busha za Madryt

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zamachy w Madrycie dowodzą nieskuteczności polityki amerykańskiej wobec terroryzmu - uważa przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi.
Prodi w opublikowanym przez turyński dziennik "La Stampa" wywiadzie zdecydowanie negatywnie ocenił rok, jaki minął od rozpoczęcia działań wojennych w Iraku. "Bilans jest negatywny. W samym Iraku i poza jego granicami: w Stambule, Moskwie i Madrycie. Terroryzm, który miał zostać powstrzymany przez tę wojnę, teraz jest nieskończenie silniejszy niż rok temu" - uznał Prodi. Przewiduje, że już wkrótce USA zmienią swoje stanowisko w kwestii Iraku i zbliżą się do Europy, która w swoich działaniach powinna łączyć siłę i dyplomację.

Zdaniem Prodiego, zamachy w Madrycie, które "zapoczątkowały nową epokę w dziejach Europy" zmuszają ją do wspólnego działania, bo mieszkańcy zarówno Hiszpanii jak i innych krajów Unii domagają się dzisiaj "ochrony i bezpieczeństwa. (...) Gdyby Europa już teraz dysponowała konstytucją, już dziś miałaby do dyspozycji własne siły zbrojne", by bronić swoich obywateli.

Prodi widzi możliwość przyspieszenia prac nad konstytucją europejską. Uważa bowiem, że ataki terrorystyczne, stwarzając sytuację, w której "wszyscy widzą w Europie narzędzie pokonania strachu", przyspieszają proces integracji europejskiej polityki zagranicznej.

Zwrócił uwagę na istniejącą już współpracę państw UE w zakresie obronności, ale wskazał także na konieczność współdziałania organów wymiaru sprawiedliwości i konieczność budowania europejskiego bezpieczeństwa w oparciu o współpracę z państwami sąsiadującymi z Unią, a nie izolując je.

Zaznaczył, że sam już od roku pracuje nad umocnieniem kontaktów z  sąsiadami UE "od Rosji po Maroko" nie tylko w zakresie handlu, ale  przede wszystkim w tym, co dotyczy polityki i gospodarki.

Zdaniem Prodiego, trójstronna współpraca w zakresie obronności zainicjowana przez Francję, Niemcy i Wielką Brytanie jest wielkim krokiem naprzód w kierunku stworzenia wspólnej europejskiej polityki zagranicznej.

Prodi jest przekonany, że "nie można zgodzić się na życie w strachu" i uważa, że Europa musi dziś znaleźć polityczne środki, aby "położyć kres obawom obywateli". Uważa jednak, że zagrożenie międzynarodowym terroryzmem ustąpi tylko wtedy, gdy dojdzie do rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego i że "Europa powinna być w stanie do tego doprowadzić".

Powiedział, że rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego przy udziale Europy będzie możliwe, kiedy w konstytucji europejskiej określone zostaną zasady wspólnej polityki zagranicznej. Nie jest jednak optymistą co do możliwości osiągnięcia porozumienia w tym względzie w najbliższym czasie.

Szef KE zapowiedział zmiany w porządku dziennym obrad szefów państw UE zaplanowanych w przyszłym tygodniu i wznowienie dyskusji o powołaniu w KE komisarza ds. walki z terroryzmem. Przewiduje też wznowienie prac nad koordynacją polityki bezpieczeństwa w skali całego kontynentu. Zwrócił uwagę, że pomimo iż rządy państw europejskich są podzielone w kwestii Iraku, wszyscy mieszkańcy Europy, mimo tych różnic, są zdecydowanie przeciwni działaniom wojennym.

em, pap