Sami sobie winni?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie będzie przeprosin ze strony USA za atak na dom na pustyni, w którym zginęło 40 gości weselnych. "Nie bądźmy naiwni. Ilu ludzi udaje się na środek pustyni, by świętować wesele?" - pyta generał USA.
Dowódca amerykańskiej Pierwszej Dywizji Piechoty Morskiej gen. James Mattis poproszony o ustosunkowanie się do relacji świadków oraz zdjęć telewizji Al-Arabija, przedstawiających płaczących ludzi w  momencie składania do grobu ciał bliskich, w tym dziecka odpowiedział: "Nie widziałem tych zdjęć, ale na wojnie zdarzają się złe rzeczy. Nie muszę przepraszać za postępowanie moich ludzi".

Zastępca dowódcy wojsk amerykańskich w Iraku ds. operacyjnych gen. Mark Kimmitt wyjaśniał wcześniej, że celem akcji był "podejrzany dom", w którym mogła się znajdować "baza zagranicznych bojówek", w odległości 25 km od granicy syryjskiej.

Reuter pisze, że według relacji świadków ostrzelano dom, w którym odbywała się uroczystość weselna. Zginęło w nim, według tychże relacji, 41 osób cywilnych.

Jednak według katarskiej telewizji Al-Dżazira, zaatakowana została wieś Makr al-Dib, w której odbywało się właśnie weselne przyjęcie. Jeden z mieszkańców wsi, cytowany przez Al-Dżazirę powiedział, że weselnicy nie strzelali nawet na wiwat. Amerykańskie śmigłowce - opowiada świadek - najpierw ostrzelały dwa domy, gdzie odbywało się przyjęcie a następnie zrównały całą wieś z ziemią. Według Al-Dżaziry, w ataku zginęło 41 cywilów. Dyrektor szpitala w pobliskim miasteczku powiedział katarskiej telewizji, iż większość ofiar stanowiły kobiety i dzieci poniżej 12 roku życia. Hospitalizowano też kilkanaście osób rannych. Większość z nich jest w stanie krytycznym - twierdzi telewizja. em, oj, pap