Przeciwko nominacji Filbingera zaprotestowały też m.in. niemiecki PEN- Club, Stowarzyszenie Osób Prześladowanych w III Rzeszy oraz przedstawiciele partii Zieloni.
Filbinger jest "niegodziwym mordercą żołnierzy". Jeżeli niemiecki prezydent pozwoli na to, aby wybrał go ktoś taki jak Filbinger, to da tym samym dowód "braku poczucia godności" - uważa niemiecki pisarz Rolf Hochhuth.
Hochhuth w 1978 r. publicznie zarzucił Filbingerowi, wówczas premierowi Badenii-Wirtembergii, udział w wydawaniu wyroków śmierci przeciwko dezerterom z Wehrmachtu w końcowym okresie II wojny światowej. Nazwał go "strasznym prawnikiem". Filbinger bronił się twierdząc, że "tego, co wówczas było zgodne z prawem, nie można uważać współcześnie za bezprawie". Pod presją opinii publicznej Filbinger ustąpił jednak ze stanowiska premiera oraz funkcji szefa CDU.
Wyboru Filbingera dokonał w marcu, na wniosek CDU, parlament Badenii-Wirtembergii w Stuttgarcie. Kandydatura kontrowersyjnego polityka przeszła wówczas bez sprzeciwu. Badenia-Wirtembergia wystawiła 75 elektorów. Parlamenty krajów związkowych nominowały łącznie 603 elektorów do udziału w niedzielnym wyborze prezydenta.
Głosy protestu - jak dotąd - spowodowały to, że Filbinger, który jest najstarszym elektorem, nie otworzy obrad. O takiej możliwości informowały wcześniej niemieckie media. Rzeczniczka Bundestagu zapewniła w rozmowie z PAP, że Filbinger nie będzie sprawował podczas wyboru prezydenta żadnej funkcji. Posiedzenie Zgromadzenia Federalnego rozpocznie przewodniczący Bundestagu Wolfgang Thierse - wyjaśniła.
W niedzielę ma zostać wybrany następca prezydenta Johannesa Raua - najprawdopodobniej będzie nim były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Horst Koehler.
em, pap