Aresztowanie al-Nuriego to kolejny cios dla szyickiego radykała Muktady al-Sadara i jego otoczenia, a także pozostających pod jego rozkazami Armii Mahdiego.
Na ulicach Nadżafu - świętego miasta szyitów - trwają zacięte walki sił USA z szyickimi bojówkami al-Sadra. Nad ranem do centrum miasta wjechały amerykańskie czołgi, a nad Nadżafem pojawiły się śmigłowce. Sadryści zaatakowali siły USA z moździerzy i granatników przeciwpancernych. Z relacji agencji Reutera wynika, że walki przeniosły się na teren miejscowego muzułmańskiego cmentarza, gdzie broni się oddział sadrystów. Cmentarz leży niedaleko meczetu Alego, w centrum miasta.
W walkach zginęło co najmniej dziewięciu Irakijczyków, a 33 zostało rannych. We wtorkowych starciach w tym mieście zginęło siedem osób, a 45 zostało rannych. W trakcie walk pocisk moździerzowy spadł na meczet-mauzoleum Alego, jeden z najświętszych szyickich obiektów sakralnych, i eksplodował w jego wnętrzu, uszkadzając jedną z bogato zdobionych i złoconych bram meczetu. Posadzkę świątyni pokrył gruz. Sadryści natychmiast oskarżyli Amerykanów o atak i profanację. Dowództwo USA w Iraku natomiast oświadczyło, że siły amerykańskie nie mają nic wspólnego z atakiem na meczet Alego i zrzuciło odpowiedzialność na szyickie bojówki. Po południu w centrum miasta tłumy Irakijczyków wzięły udział w akcji protestacyjnej, domagając się wstrzymania walk w świętym mieście.
em, pap