Do ataku doszło w czwartek po południu 30 km na południe od Bagdadu. Władze japońskie potwierdziły już wcześniej, że zbrojni napastnicy zaatakowali samochód z dwoma japońskimi dziennikarzami. Media twierdziły, że zginął co najmniej jeden z czterech ludzi, znajdujących się w samochodzie. Tokio podawało wówczas, że zaatakowani dziennikarze to 61-letni Shinsuke Hashida i jego siostrzeniec, 33-letni Kotaro Ogawa.
Nieznani sprawcy ostrzelali pojazd, który natychmiast stanął w płomieniach. Dziennikarze jechali do stolicy Iraku z Samawy, gdzie stacjonują wojska japońskie - podało w komunikacie japońskie MSZ.
Japonia jest jednym z krajów, które wysłały do Iraku żołnierzy. Pojechało ich tam ponad 500. Ich misja jest jednak misją humanitarną. W regionie, poza Irakiem, stacjonuje też kilkuset ludzi z jednostek lotnictwa i marynarki, uczestniczących w misji.
W kwietniu doszło w Iraku do porwania pięciu japońskich cywilów. Porywacze grozili, że ich zabiją, jeśli Tokio nie wycofa wojsk z Iraku. Japonia odmówiła, a wszyscy zakładnicy zostali uwolnieni w ciągu tygodnia. Wcześniej w listopadzie 2003 roku w Iraku zginęli dwaj dyplomaci japońscy, którzy przyjechali do Tikritu na konferencję dotyczącą odbudowy tego kraju.
***
Tymczasem czterech porwanych w Faludży dziennikarzy, pracujących dla amerykańskiej sieci telewizyjnej NBC - reporter, operator i dźwiękowiec oraz współpracujący z nimi dziennikarz iracki - zostało po trzech dniach zwolnionych przez porywaczy. NBC podała, że niewielka grupa uzbrojonych Irakijczyków zatrzymała ich we wtorek.
"Zostali uwolnieni w piątek rano czasu irackiego, dzięki pomocy liderów miejscowej społeczności, kiedy stało się jasne, że są to dziennikarze. Wszystko wskazuje na to, że są w dobrej formie" - głosi komunikat NBC News.
Amerykańskie wojsko ostrzega dziennikarzy przed samodzielnymi wyprawami do Faludży, która stała się symbolem oporu sunnickiej ludności Iraku wobec okupacji. W mieście i okolicach porwano wielu cudzoziemców. Niektórzy z zakładników stracili życie.
"Decyzja ekipy o udaniu się do miasta była nieodpowiedzialna; na szczęście nikt z nich, ani nikt inny, nie przypłacił tego życiem" - napisano w wojskowym komunikacie, cytowanym przez Reutera.
Za bezpieczeństwo w Faludży odpowiada tzw. Brygada Faludżyjska, czyli formacja wojskowa złożona z żołnierzy i oficerów rozwiązanej armii Saddama Husajna i dowodzona przez generała tej armii. Amerykanie pochwalili formację za wkład w uwolnienie dziennikarzy.
em, pap