39-letni biznesmen, którego majątek ocenia się na 500 mln dolarów, przyjechał w czwartek do Groznego, złożył deklarację o kandydowaniu i wpłacił blisko 5 mln rubli (170 tys. dolarów).
Tym razem Sajdułłajew nie zamierza zbierać podpisów z poparciem i chce poprzestać na wpłaconej kaucji. Rosyjskie prawo przewiduje, że ci kandydaci, którzy nie chcą przedstawiać list z podpisami, mogą wpłacić pieniądze. Jeżeli w wyborach zbiorą mniej niż 5 proc. głosów, kaucja przepada.
Wybory czeczeńskiego prezydenta odbędą się 29 sierpnia. 9 maja w zamachu terrorystycznym zginął dotychczasowy, promoskiewski przywódca republiki Achmad Kadyrow.
W ubiegłym roku Sajdułłajew był jego kontrkandydatem w październikowych wyborach, jednak podległa Kadyrowowi komisja wyborcza skreśliła jego kandydaturę, zarzucając mu przedstawienie podrobionych podpisów.
"To, co stało się ze mną w 2003 roku, teraz się nie powtórzy - zapewnił w czwartek Sajdułłajew - Wówczas z przyczyn technicznych wyeliminowano mnie z walki wyborczej, ale teraz do tego nie dojdzie".
Gdy w zeszłym roku skreślano go z listy kandydatów, Sajdułłajew był jednym z faworytów w walce o prezydenturę. Ostatecznie - kiedy w niejasnych okolicznościach wycofało się dwóch innych rywali - wygrał Kadyrow, uzyskując ponad 81 proc. głosów.
ss, pap