Wskazują na to m.in. ustalenia konferencji ministrów spraw zagranicznych G-8 w Waszyngtonie 14 maja, na którym przygotowywano szczyt w Sea Island. Jak poinformował wtedy sekretarz stanu Colin Powell, omawiano na nim kwestię Iraku, amerykański plan promowania demokracji na Bliskim Wschodzie, konflikt izraelsko-palestyński, sposoby zahamowania proliferacji broni masowego rażenia, w tym zwłaszcza programów nuklearnych w Iranie i Korei Północnej.
Szczyt w Sea Island będzie kontynuacją spotkań prezydenta USA Georga W. Busha z przywódcami państw europejskich w czasie jego podróży Europie, w tym z głównymi oponentami jego polityki Iraku: kanclerzem Niemiec Gerhardem Schroederem i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem.
Rząd USA liczy przede wszystkim na przekonanie tych krajów, a także Rosji, do poparcia projektu amerykańsko-brytyjskiej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, która udzieliłaby międzynarodowego mandatu amerykańskiemu planowi stopniowego zakończenia okupacji Iraku.
Przewiduje on przekazanie władzy irackiemu rządowi 30 czerwca, opracowanie konstytucji kraju, wolne wybory i powołanie demokratycznie wybranego rządu w 2005 roku. Stabilizację i bezpieczeństwo Iraku mają w tym czasie zapewnić siły międzynarodowe pod dowództwem USA.
Administracja Busha poczyniła w ostatecznym projekcie rezolucji pewne koncesje na rzecz Francji, Niemiec i Rosji, domagających się przyznania większej suwerenności irackiemu rządowi tymczasowemu, który nie będzie mógł wetować decyzji dowództwa sił stabilizacyjnych, ani stanowić nowych praw.
Nie wiadomo, czy ustępstwa te zadowolą Chiraka, Schroedera i prezydenta Rosji Władimira Putina. Rząd amerykański deklaruje optymizm twierdząc, że "wszyscy rozumieją, iż wolny i stabilny Irak leży w interesie wszystkich". Eksperci są bardziej sceptyczni. Podkreślają, że chociaż Europejczykom raczej nie zależy na porażce USA w Iraku, to nie są oni gotowi do udzielenia tam Amerykanom większej pomocy.
"Francja i Niemcy nie wyślą swych wojsk do Iraku, co oznacza, że także NATO nie zaangażuje się w tym kierunku. Państwa europejskie w większości wolą, aby John Kerry wygrał wybory w USA, więc nie zrobią nic, co by zwiększyło szanse Busha na reelekcję, jak np. decyzja NATO, by iść na wojnę w Iraku" -powiedział w dyskusji o szczycie G-8 politolog z nowojorskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) Charles Kupchan.
Inny prawdopodobny wątek szczytu to tzw. Inicjatywa Większego Bliskiego Wschodu, czyli program popierania demokracji w świecie muzułmańsko-arabskim. Na razie spotyka się on z mieszanym przyjęciem, gdyż wiele krajów arabskich traktuje go jako chęć narzucenia im obcego kulturowo modelu zachodniej liberalnej demokracji.
Amerykańscy organizatorzy spotkania zaprosili do Sea Island przywódców krajów arabskich, aby rozproszyć te obawy i zademonstrować, że - jak powiedział ekspert z CFR ds.Bliskiego Wschodu, Steven Cook - "starają się o partnerskie stosunki z Arabami i nie będą ich zmuszać do reform na zasadzie dyktatu wielkich mocarstw".
Na szczyt G-8 przyjeżdżają w charakterze gości m.in. przedstawiciele Jordanii, Jemenu i Algerii, ale zabraknie na nim liderów niektórych kluczowych krajów, jak Arabia Saudyjska.
Współpracę z krajami arabskimi utrudnia Stanom Zjednoczonym przede wszystkim konflikt izraelsko-palestyński, który też będzie zapewne jednym z czołowych tematów spotkania w Sea Island. Państwa arabskie uważają, że USA, a zwłaszcza administracja Busha, silnie popierająca politykę premiera Szarona, nie jest - wbrew własnym deklaracjom - bezstronnym arbitrem w tym konflikcie, a poplecznikiem Izraela.
Na obszarze gospodarki jednym z dominujących tematów szczytu mogą być wysokie ceny ropy naftowej. Oczekuje się też, że kraje europejskie będą zachęcać Stany Zjednoczone do zmniejszenia deficytu budżetowego, a Waszyngton - Europę do dalszych reform strukturalnych potrzebnych, jego zdaniem, do przyspieszenia powolnego obecnie wzrostu w UE.
Uczestnicy szczytu będą także obradować nad sposobami zmniejszenia nierówności między zamożną Północą a biednym Południem. Ubogie kraje Trzeciego Świata maja coraz większy żal do bogatych krajów wysoko uprzemysłowionych za utrudnianie dostępu na rynki USA i w Europie ich towarom rolniczym i konieczność spłaty wysokich długów.
Członków klubu G-8 krytykują lewicowe organizacje pozarządowe związane z ruchem anty- i alterglobalistycznym. Według organizacji Africa Action, szczyt "podkreśla asymetrię władzy w dzisiejszym świecie między biednymi a bogatymi i między białymi a czarnymi".
Antyglobaliści, podobnie jak w poprzednich latach, planują demonstracje, ale władze stanu Georgia zadbały, aby nie doszło do nich w bezpośredniej bliskości obrad. Powołując się na niebezpieczeństwo ataku terrorystycznego, na oddzielonej od lądu wyspie Sea Island wprowadzono praktycznie stan wyjątkowy i zakazano jakichkolwiek zgromadzeń.
sg, pap