Unia potwierdzi jednocześnie wolę kontynuowania otwartych i partnerskich relacji ze swymi arabskimi sąsiadami w regionie śródziemnomorskim oraz na Bliskim Wschodzie.
Spotkanie przywódców siedmiu największych potęg gospodarczych - USA, Kanady, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch oraz Rosji - w nadmorskim kurorcie Sea Island w amerykańskim stanie Georgia prawdopodobnie zdominują sprawy Bliskiego Wschodu, w tym Iraku. W spotkaniu G-8 uczestniczyć będzie szef Komisji Europejskiej Romano Prodi.
Prezydent USA George W. Bush chce, by klub G-8 zaangażował się we wspieranie demokracji i reform gospodarczych w krajach arabskich. Inicjatywa Wielkiego Bliskiego Wschodu będzie tematem spotkań przywódców G-8 z zaproszonymi do Sea Island przedstawicielami państw muzułmańskich: Jordanii, Jemenu, Algierii, Bahrajnu, Turcji i Afganistanu. Według amerykańskich zamiarów, inicjatywa ma być jednym z filarów walki z terroryzmem międzynarodowym.
"Inicjatywa Wielkiego Bliskiego Wschodu jest propozycją amerykańską, ale myślę, że udało nam się sprowadzić ją do ram, odpowiadających naszym koncepcjom partnerstwa z krajami arabskimi" - powiedział jeden ze współpracowników Romano Prodiego, Stefano Sannino, na briefingu poświęconym spotkaniu G-8.
Prawdopodobnie chodzi m.in. o stosunek do konfliktu izraelsko-arabskiego - dla Unii rozwiązanie tego konfliktu jest "strategicznym priorytetem" w relacjach z Bliskim Wschodem.
Propozycje dotyczące budowy partnerskich relacji z szeroko rozumianym regionem Bliskiego Wschodu, większego zaangażowania na rzecz wspierania reform politycznych i ekonomicznych w tamtych krajach mają znaleźć się we wspólnej politycznej deklaracji G-8.
Według Sannino, chodzi o promowanie takich wartości jak demokracja, praworządność, prawa człowieka, poszanowanie praw mniejszości, praw kobiet. Bardzo silny akcent położony zostanie na edukację. G-8 ma też uznać, że brak postępu w bliskowschodnim procesie pokojowym nie powinien stanowić przeszkody w realizowaniu reform politycznych i ekonomicznych w regionie.
Unia Europejska nie zamierza rezygnować ze swych własnych programów współpracy z krajami arabskimi w regionie śródziemnomorskim (tzw. proces barceloński) oraz Bliskiego Wschodu. Szczyt UE 17-18 bm. ma przyjąć końcowy raport w sprawie "strategicznego partnerstwa UE z regionem śródziemnomorskim i Bliskim Wschodem". Sannino przyznał, że wiele problemów dotyczących tych regionów wymaga współpracy Unii ze Stanami Zjednoczonymi.
Do głównych tematów dyskusji przywódców G-8 należeć będzie Irak, który zapewne zdominuje sesję poświęconą sprawom regionalnym. a także ceny ropy naftowej, problem terroryzmu, rozpowszechnianie broni masowego rażenia. Uczestnicy szczytu na Sea Island zajmą się też sposobami walki z biedą na świecie.
***
Jak podał "New York Times", Stany Zjednoczone nie zaprosiły na szczyt Kataru, choć jak mało który kraj arabski zajął przychylne stanowisko wobec operacji przeciwko Saddamowi Husajnowi i choć właśnie w Katarze mieścił się sztab dowódcy operacji, gen. Tommy'ego Franksa. Waszyngton - pisze "NYT" ma za złe przywódcom Kataru, iż nadal pozwalają działać z terytorium tego kraju telewizji Al-Dżazira, oskarżanej przez USA o podburzanie Irakijczyków przeciwko Amerykanom.
Kierownictwo Al-Dżaziry natomiast zaprzecza, aby jej informacje o Iraku były jednostronne lub nieprawdziwe i zarzuca władzom amerykańskim w Iraku, że szykanują jej dziennikarzy. Strona internetowa Al-Dżaziry jest od pewnego czasu najczęściej oglądaną witryną WWW w świecie arabskim.
Według "New York Timesa", kraje arabskie i europejscy uczestnicy rozpoczynającego się we wtorek szczytu G-8 wyrazili zaniepokojenie z powodu pominięcia Kataru na liście zaproszonych. "To dziwne, że przygotowuje się deklarację szczytu na temat reform demokratycznych i nie zaprasza się jakiegoś kraju, bo ma wolne media" - cytuje dziennik opinię jednego z dyplomatów.
USA zaprosiły przywódców państw muzułmańsko-arabskich - Turcji, Afganistanu, Jordanii, Jemenu i Iraku - aby pokazać, że w swym programie popierania demokracji na Bliskim Wschodzie traktują je po partnersku. Zaproszenia nie przyjęły Egipt, Arabia Saudyjska, Pakistan i Maroko. Pewien dyplomata arabski, tłumacząc, dlaczego tyle krajów nie przyjęło zaproszenia na środowy lunch w Sea Island, powiedział "NYT", że "szczyt pomyślano w taki sposób, by Amerykanie i inni mieli sposobność do pouczania świata arabskiego o reformach". Wiele krajów arabskich traktuje inicjatywę amerykańską jako chęć narzucenia im obcego kulturowo modelu zachodniej liberalnej demokracji. "Poza tym - dodał wspomniany dyplomata - to nie jest dobry czas, by pokazywać się razem z amerykańskim prezydentem".
ss, em, pap