Według White'a, porywacze przetrzymują wciąż około 20 cudzoziemców. Od 1 czerwca w rękach porywaczy przebywał jeden Polak - dyrektor biura firmy Jedynka Wrocławska Jerzy Kos.
W kwietniu Irak był sceną fali porwań cudzoziemców. Niektórych uwolniono, inni zostali zabici, wśród nich amerykański przedsiębiorca Nicholas Berg, któremu prawdopodobnie ściął głowę Abu Musab al-Zarkawi, należący do najbardziej poszukiwanych terrorystów z Al-Kaidy.
Anglikański duchowny, znany z misji mediacyjnych w konfliktach m.in. ma Bliskim Wschodzie i w Afryce, poinformował, że w obecnych staraniach o uwolnienie zakładników współpracuje ściśle z amerykańską administracją w Iraku oraz kilkoma ambasadami.
White utworzył grupę złożoną głównie z umiarkowanych irackich duchownych wszystkich wyznań, mającą krzewić atmosferę pojednania w powojennym Iraku. Jednocześnie stara się nawiązywać kontakty na miejscu m.in. w znanej z antyamerykańskich nastrojów Faludży, gdzie doszło do licznych porwań cudzoziemców.
Brak wiarygodnych informacji od porywaczy, wśród których są zarówno byli agenci Saddama Husajna, jak i przydrożni bandyci czy też lepiej zorganizowane grupy, rozwiewa nadzieje na rychły przełom w poszukiwaniach. "Nie ma żadnych wiadomości. Wygląda to na czarną dziurę. Mamy jednak wszelkie podstawy, by sądzić, że zakładnicy są przekazywani innym, większym, zorganizowanym grupom, czasem kilkakrotnie" - powiedział White.
Prowadzący mediacje duchowni muzułmańscy twierdzą, że Amerykanie i ich sojusznicy w Iraku, m.in. Włosi, będą mieli duże kłopoty z uwolnieniem swoich rodaków.
W penetrowaniu skomplikowanej sieci tajemniczych grup, przetrzymujących cudzoziemców, White zwrócił się o pomoc do przywódców plemiennych i szejków. W Iraku znalezienie właściwych ludzi nie jest jednak rzeczą łatwą. Wielu Irakijczyków zgłasza się wprawdzie z informacjami, ale tylko nieliczni mają cokolwiek pożytecznego do powiedzenia.
"Bardzo trudno jest znaleźć właściwych pośredników" - podkreślił White.
ss, pap