Alamoudi powiedział śledczym z FBI, że Kadafi zatwierdził plan zamordowania księcia Abd Allaha. Miało to doprowadzić do destabilizacji w monarchii saudyjskiej, państwa kluczowego w regionie Zatoki Perskiej ze względu na swoje ogromne złoża ropy naftowej.
Przebywający w Londynie syn Kadafiego nazwał te oskarżenia "niedorzecznymi".
Przedstawiciele władz USA uważają zeznania Alamoudiego i Ismaela za na tyle wiarygodne, aby wszcząć śledztwo w tej sprawie. Bada się jeszcze zasięg domniemanego spisku, jak daleko był on posunięty i próbuje ustalić, czy Kadafi rzeczywiście był w niego zamieszany.
Anonimowi przedstawiciele administracji Busha poinformowali, że oskarżenia o próbę zamachu są jednym z powodów, dla których Libia nie została jeszcze zdjęta przez Departament Stanu USA z listy państw-sponsorów międzynarodowego teroryzmu.
ONZ i Stany Zjednoczone uchyliły kilka miesięcy temu sankcje, nałożone na Libię za podłożenie przez agentów libijskich bomby w samolocie PanAm, który eksplodował nad szkockim Lockerbie w 1988 r., zabijając 270 osób. Kadafi potępił terroryzm i przyrzekł nigdy go nie stosować.
W negocjacjach nad zniesieniem sankcji pomagali m.in. dyplomaci Arabii Saudyjskiej.
Stosunki między tym krajem a Libią były jednak od dawna napięte. Na szczycie krajów arabskich przed wojną w Iraku Kadafi starł się z księciem Abd Allahem i doszło nawet do wymiany wyzwisk.
Gdyby najnowsze zarzuty wobec Libii się potwierdziły, mogą one doprowadzić do przywrócenia sankcji na ten kraj.
ss, pap