Dwunastu członków ławy przysięgłych sądu, przed którym od 1 marca toczy się w Arlon, w południowo-wschodniej Belgii, rozprawa przeciwko winnym straszliwych zbrodni popełnionych na sześciu małych dziewczynkach, będzie musiało odpowiedzieć na 260 pytań sformułowanych przez przewodniczącego sądu Stefana Goux - poinformowała agencja prasowa Belga.
W koszarach przysięgli będą mieli do dyspozycji salę obrad z urnami do tajnego głosowania, dwie sale lektur, w których będą mogli przeglądać stenogramy i dokumenty sprawy - łącznie 400.000 stron oraz restaurację i indywidualne sypialnie.
Będą przez cały czas całkowicie izolowani od świata zewnętrznego.
Dutroux jest oskarżony o uprowadzenie i zgwałcenie w latach 1995- 96 sześciu belgijskich dziewczynek i spowodowanie śmierci czterech spośród nich.
Wraz z nim stanęli przed sądem jego b. żona Michelle Martin, oraz jego wspólnicy Michel Lelievre i Michel Nihoul.
W swej ostatniej, trzygodzinnej mowie przed sądem Dutroux starał się w czwartek wykazać, że działał na rozkaz potężnej sieci pedofilskiej, którą kierował Nihoul.
Dutroux, któremu grozi dożywocie, przyznał się do porwania i wykorzystywania seksualnego oraz więzienia dwóch ofiar, które przeżyły - są to Sabine Dardenne i Leatitia Dalhez (mają dziś 20 i 22 lata), odnalezione przez policję w jego piwnicy 11 sierpnia 1996 r., na dwa dni przed aresztowaniem pedofila.
Dutroux zaprzecza jednak, jakoby miał zabić dwie nastolatki, An Marchal i Eefje Lambrecks.
Twierdzi także, iż nie uprowadził i nie zabił dwóch ośmioletnich dziewczynek, Julii Lejeune i Melissy Ruso porwanych w czerwcu 1995 r. i zagłodzonych na śmierć na początku 1996 r.
Dutroux utrzymuje, że zostawił pieniądze na wyżywienie dla dziewczynek więzionych w piwnicy, ale jego b. żona była zbyt leniwa, aby zanosić im żywność, kiedy on przebywał za kratkami za kradzież samochodu.
sg, pap