Izraelska rozgłośnia wojskowa w Jerozolimie donosi jednak o coraz silniejszych naciskach na premiera Ariela Szarona, aby Izrael zdecydował się nie niszczyć domów, w większości nowych i porządnie zbudowanych, w osiedlach, które będą opuszczali osadnicy.
Chodzi o przekazanie palestyńskim wygnańcom, którzy utracili swe domy na dzisiejszych terenach Izraela, budynków po żydowskich osadnikach - w całości i niezniszczonych. Są to budynki w 21 osiedlach żydowskich w Strefie Gazy i w czterech małych osiedlach na Zachodnim Brzegu, które według planu Szarona mają być do września 2005 r. opuszczone przez Izraelczyków.
Premier Szaron oddając przed tygodniem pod głosowanie swego gabinetu plan likwidacji osiedli żydowskich, zaproponował ich zburzenie bądź demontaż, aby pozyskać dla planu wycofania się ze Strefy Gazy niektórych zagorzałych jego przeciwników. Taktyczne posunięcie Szarona powiodło się, ponieważ jego plan ewakuacji został 6 czerwca w zasadzie zaakceptowany przez rząd izraelski.
Radio publiczne Izraela przypomniało przy tej okazji, że pierwotny plan Szarona, odrzucony zresztą w referendum przez członków jego partii Likud, zakładał przekazanie którejś z organizacji międzynarodowych budynków w opuszczanych osiedlach.
Agencje podkreślają, że polityka "spalonej ziemi", towarzysząca wycofywaniu się Izraela ze Strefy Gazy, z pewnością spotka się z międzynarodowym potępieniem.
em, pap