Przypomniał o losie Achmada Kadyrowa, zamordowanego 9 maja pierwszego promoskiewskiego prezydenta. "Kadyrow dostał za swoje, choć miał eskortę składającą się ze 100-200 samochodów i 3-4 tysięcy ludzi" - powiedział Maschadow. "Każdy z mudżahedinów, nawet ten, który przyszedł do nas tydzień temu, wie jak posługiwać się radiostacją, ładunkiem wybuchowym, zdalnym detonatorem i praktycznie każdą bronią" - dodał.
Zdaniem Maschadowa, jeżeli Moskwa nie zgodzi się na rozmowy z jego ludźmi, wojna partyzancka przeciwko siłom rosyjskim może trwać latami i nikt nie jest w stanie jej zatrzymać. Dodatkowo musi się z nią liczyć Zachód, jeżeli chce spokojnie wydobywać i sprzedawać kaukaską ropę naftową.
"Liczba bojowników rośnie po każdym przypadku uprowadzenia mężczyzn, kobiet i dzieci. Po każdym (rosyjskim) mordzie, po każdej zbrodni Rosjan i ludzi Kadyrowa pojawia się człowiek, który zginie wysadzając tych łajdaków w powietrze" - powiedział Maschadow.
Maschadow zaapelował także do swojego narodu, by nie uczestniczył w zaplanowanych na 29 sierpnia wyborach prezydenckich. "Pójdą na nie tylko niewolnicy, zdrajcy i degeneraci. No cóż, niech sobie wybierają" - powiedział, dodając, że nie widzi żadnej różnicy między kandydatem ekipy Kadyrowa Ału Ałchanowem a jego głównym rywalem, moskiewskim biznesmenem Malikiem Sajdułłajewem, którego również określił mianem "marionetki".
Partyzantka - twierdzi Maschadow - tak czy inaczej będzie kontynuować walkę. "Musimy wygnać z naszego kraju ruskich. To nasz obowiązek. Żadnych +wyborów+. Naród o tym wie. Sił, które mi podlegają, wystarczy, aby walczyć bez większych przeszkód przez najbliższe 20 lat" - oświadczył Maschadow.
Wywiad, pierwszy, w którym Maschadow otwarcie aprobuje zamachy terrorystyczne przeciwko siłom rosyjskim (nie mówi o zamachach przeciwko ludności), opublikowały strony internetowe chechen.org, agencja Chechenpress oraz portal internetowy "Kavkaz-Center".
Maschadow wygrał wybory prezydenckie w Czeczenii w styczniu 1997 roku, a w roku 2000 Moskwa przestała uznawać go za prezydenta.
em, pap