Z doniesień amerykańskich mediów, które dotarły do fragmentów raportu, wynika, że w konkluzji dokumentu ma być stwierdzenie, iż administracja USA popełniła zasadnicze błędy, nie wykorzystując m.in. co najmniej dziesięciu możliwości ograniczenia skutków zamachów z 11 września 2001 r. i częściowego powstrzymania terrorystów. Członkowie komisji mieli oskarżyć w dokumencie nie tylko administrację prezydenta George'a W. Busha, ale także jego poprzednika Billa Clintona.
W raporcie - jak sugeruje agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła waszyngtońskie - stwierdza się m.in., iż nie ma dowodów na jakąkolwiek współpracę Iraku z Al-Kaidą, mimo że strony te kontaktowały się ze sobą. O wiele bliższe niż z Irakiem były kontakty Al-Kaidy z Iranem i Pakistanem - twierdzą autorzy raportu.
Komisja nie oskarża prezydenta USA, wskazując raczej na "instytucjonalne błędy" w administracji.
Według dwu gazet - "Washington Post" i "New York Times", komisja oskarża natomiast Kongres USA o to, że nie dostrzegł zagrożenia, jakim dla świata stał się terroryzm oraz ignorował dane wywiadu w tej sprawie. Ostrej krytyce autorzy raportu mieli też poddać amerykańskie służby bezpieczeństwa CIA i FBI. Zdaniem komisji, służby te "zignorowały operacyjne szanse" ograniczenia działań terrorystów i tym samym być może nawet niedopuszczenia do ataku z 11 września 2001 r.. W raporcie jednak nie ma mowy o tym, że administracja mogła całkowicie zapobiec atakom z 11 września.
W środę, na dzień przed przedstawieniem raportu, agencja Associated Press dotarła do nagrania wideo z kamer na lotnisku Dullesa w Waszyngtonie z 11 września 2001 roku. Na taśmie - podaje AP - widać dodatkową kontrolę, jakiej poddano czterech z pięciu porywaczy samolotu, który uderzył w Pentagon. Nagranie pokazuje, jak podczas przejścia porywaczy Chalida al-Mihdhara i Majeda Moqeda przez kontrolę uruchamia się alarm wykrywacza metalu. Przyszli terroryści są następnie sprawdzani osobiście przez ochroniarza, ale już chwilę później bez problemów przechodzą dalszą odprawę. Pobieżnie przeszukany został nawet ich bagaż podręczny, ale tylko pod kątem posiadania materiałów wybuchowych. Według nagrania, tylko jeden z porywaczy (podejrzewa się, że to on później poprowadził samolot który uderzył w Pentagon) nie uruchomił alarmu. Agencja AP uzyskała to nagranie z firmy prawniczej Motley Rice, reprezentującej część rodzin, które pozwały do sądu linie lotnicze i przemysł bezpieczeństwa w związku z zamachami z 2001 r. Ich zdaniem, to nagranie wyraźnie pokazuje, że służby bezpieczeństwa zlekceważyły ostrzeżenia o terrorystycznym zagrożeniu i mimo niepokojącej sytuacji umożliwiły porywaczom wejście na pokład. Natomiast przedstawiciele służb bezpieczeństwa transportu tłumaczą się tym, że przed atakami z 11 września wiele przedmiotów (m.in. noże z niewielkim ostrzem, których prawdopodobnie użyli terroryści) nie były zakazane przy wnoszeniu w bagażu podręcznym i nie mogły być powodem zatrzymania na lotnisku.
Nagranie można obejrzeć tutaj (dostępne po bezpłatnym zalogowaniu się do serwisu Washington Post).
sg, pap
O raporcie czytaj także tutaj: 11 września nie powinien być zaskoczeniem