Polkowski zaprzeczył w czwartek, że z Anetą łączyły go relacje o charakterze seksualnym. "Zajmowałem się nią jak ojciec, a nie jak terapeuta. Ojciec, oprócz zainteresowania, powinien obdarzać dziecko uczuciem" - powiedział. Podkreślił, że wszystkie jego działania były podyktowane dobrem Anety i jego rodziny. Dodał, że zamieszkał z Anetą w dwupokojowym mieszkaniu, a nie -jak podała gazeta - w kawalerce, ponieważ w ten sposób chciał naprawić relacje w rodzinie.
Według niego doniesienia prasowe na jego temat negatywnie wpłynęły na wizerunek Towarzystwa, dlatego przekazał kierowanie organizacją dotychczasowej wiceprzewodniczącej Teresie Skudniewskiej.
Polkowski i jego żona zażądali od redakcji "Życia Warszawy" zamieszczenia przeprosin za "wyrządzoną im krzywdę" oraz wypłacenie 40 tys. złotych zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych małżonków. Pieniądze miałyby trafić do jednego z domów dziecka. Jeżeli gazeta nie spełni tych warunków, poda ją do sądu - zapowiedział Polkowski.
Marcin Przewoźniak, autor artykułów na temat Polkowskiego, powiedział dziennikarzom po konferencji, że gazeta nie ma za co przepraszać, ponieważ dysponuje dowodami obciążającymi Polkowskiego. "Mamy świadków i dokumenty. Jeśli sprawa trafi do sądu, z otwartą przyłbicą będziemy bronić swoich racji" - zaznaczył Przewoźniak.
Towarzystwo "Nasz Dom" powstało w 1991 roku. Działa na rzecz dzieci osieroconych i zaniedbanych. W 1995 roku rozpoczęło kampanie medialne pod hasłem "Zamknijmy domy dziecka". Towarzystwo jest znane z takich akcji charytatywnych, jak "Góra grosza" i "Pocztówka do św. Mikołaja".