Rezolucja, której inicjatorami są W. Brytania, Francja, Niemcy, Hiszpania, Chile i Rumunia, domaga się rozbrojenia w ciągu 30 dni Dżandżawidów, którzy wymordowali 30 tys. cywilów.
Milicja ta jest również odpowiedzialna za to, że milion mieszkańców musiało uciekać ze swych wiosek, a 2 miliony cierpi głód i pilnie potrzebuje leków.
200 tys. mieszkańców Darfuru uciekło do sąsiedniego Czadu.
W ONZ określa się wydarzenia w Sudanie jako "najcięższy kryzys humanitarny na świecie", a Kongres USA nazwał to, co się dzieje od dłuższego czasu w Sudanie, "ludobójstwem".
Arabska milicja, wspierana przez rządowe siły bezpieczeństwa, atakuje od wiosny ubiegłego roku murzyńską ludność w odwecie za powstania, jakie w lutym 2003 roku wzniecili w Darfurze czarni Afrykanie. Domagali się oni sprawiedliwszego podziału władzy i zasobów kraju między zamieszkałą głównie przez Arabów północ i murzyńskie południe.
Tymczasem na południu Sudanu od 20 lat trwa krwawy konflikt, który pochłonął około dwóch milionów ofiar, głównie wśród czarnoskórej ludności cywilnej. Partyzanci z południa Sudanu zamieszkałego głównie przez ludność wyznającą animizm lub chrześcijaństwo wystąpili przeciwko Północy, zamieszkanej przez muzułmanów (przeważnie Arabów).
Powstańcy domagali się lepszego traktowania przez rząd w Chartumie i przyznania mieszkańcom południa prawa do zdecydowania, czy chcą pozostać częścią Sudanu. Rząd oraz chrześcijańscy i animistyczni rebelianci odnotowują powolny postęp w rozmowach pokojowych, prowadzonych w Kenii.
15 lipca w Etiopii rozpoczną się rozmowy pokojowe. W tym tygodniu Sudan zapowiedział swoje uczestnictwo. Liderzy państw afrykańskich rozważają wysłanie do Darfuru pod nadzorem Unii Afrykańskiej wojsk, które miałyby ochraniać uchodźców.
Jednakże rozmiary tego największego kraju afrykańskiego i bardzo złożona sytuacja w Sudanie sprawiają, że operacja wojskowa uważana jest za bardzo ryzykowną.
Czytaj też w tygodniku "Wprost": Diabły w Darfurze
sg, pap