W rzeczywistości po pobraniu pieniędzy nazywanych "zaliczką" lub "depozytem" Polaków umieszczano w zbiorowym obozowisku. Tylko nielicznym i z reguły nie od razu oferowano nisko płatną pracę na okolicznych farmach, pozostali, gdy kończyły się im pieniądze, w większości wracali do kraju.
Jak donosi poniedziałkowy "Dziennik Polski", aresztowań dokonano w czasie minionego weekendu, dzięki informacji pochodzących od oszukanych. Aresztowano trzy osoby, po czym jedną z nich zwolniono.
"Dla śledztwa w sprawie okradanych od lat Polaków najważniejszy jest fakt, że 16 osób, które w ostatnim tygodniu przyjechały z Polski i zostały oszukane (każda na około 200 funtów), postanowiły złożyć zeznania na policji" - powiedział gazecie Ian Smith z jednostki policyjnej odpowiedzialnej za wykroczenia popełnione na tle rasowym. Jednostka zajmuje się również przestępczością wobec imigrantów.
Poszkodowani Polacy zostali wzięci pod opiekę policji z obawy przed działaniami odwetowymi ze strony gangu.
Jak powiedzieli "Dziennikowi Polskiemu" sami oszukani, "w ciągu dwóch dni przez dom, w którym dokonano aresztowań, przewinęło się ok. 30 Polaków, kuszonych przez szajkę ofertą pracy. Oszuści zarobili w tym okresie ok. 6 tys. funtów". Podobnych domów gang fałszywych pośredników w samym tylko Slough wynajmuje więcej.
Gangsterzy żerowali na niewiedzy chętnych do pracy, którzy nie wiedzieli, że w Wielkiej Brytanii za pośrednictwo pracy nie pobiera się żadnych opłat od poszukującego; płaci za nie pracodawca. Pracy można szukać też na własną rękę bez żadnych pośredników.
em, pap