Saudyjską propozycję wysłania wojsk do Iraku wcześniej odrzuciły: Pakistan, Malezja, Algieria, Bangladesz i Maroko.
Kilka dni temu saudyjski minister spraw zagranicznych książę Saud al-Fajsal zaproponował, by wojska muzułmańskie i arabskie pod auspicjami Narodów Zjednoczonych zastąpiły wojska koalicyjne w Iraku, a nie były ich uzupełnieniem, o co wcześniej zabiegał Bagdad.
Saudyjskiej propozycji nie poparł też tymczasowy prezydent Iraku Ghazi Jawer. Uznał, że jest ona "nie do przyjęcia", bo wojska te nie mają doświadczenia, bardzo potrzebnego Irakowi w obecnej sytuacji, którym dysponują wojska wielonarodowe stacjonujące w tym kraju od zeszłego roku.
"Z całym szacunkiem dla pewnych krajów, dlaczego miałbym zastępować kogoś, z kim razem cierpieliśmy, zanim się nie nauczył [jak postępować w Iraku], kimś, kogo musiałbym nauczyć [właściwego postępowania]?" - zapytał retorycznie prezydent Iraku.
Jawer powiedział też, że posiłki arabskie i muzułmańskie, choć mogłyby uzupełniać obecną koalicję, muszą być wystarczająco znaczne i umotywowane, by móc stawić czoło zagrożeniom. "Nie powinni przysyłać symbolicznych 40-50 żołnierzy, jak na obchody jakiegoś święta; nie powinni też wracać do domu, gdy tylko znajdą się w trudnej sytuacji" - powiedział prezydent Iraku.
Bagdad od kilku tygodni stara się nakłonić inne kraje arabskie i islamskie, by przyłączyły się do koalicji wielonarodowej, która ma obecnie w Iraku około 160 tysięcy żołnierzy. W tym celu premier Iraku Ijad Alawi podróżował w ostatnim czasie po państwach arabskich i namawiał je, by przysłały wojska dla specjalnej formacji, która miałaby zapewniać bezpieczeństwo personelowi ONZ w tym kraju (podlegałaby jednak amerykańskiemu dowództwu sił wielonarodowych).
Propozycja ta spotkała się jednak z chłodnym przyjęciem. Liga Arabska oświadczyła, że wojsk arabskich nie należy wysyłać do Iraku dopóki kraj ten jest de facto pod obcą okupacją. Zdaniem Ligi konieczny byłby także wyraźny mandat ONZ dla wojsk islamskich i arabskich. Część krajów arabskich i muzułmańskich dawała do zrozumienia, że mogłyby wysłać swych żołnierzy do Iraku, gdyby znaleźli się oni tam pod rozkazami ONZ, a nie dowództwa amerykańskiego. Rządy tych krajów obawiają się wrogiej reakcji swoich obywateli, na ogół nieprzychylnie usposobionych do USA i popieranego przez Waszyngton rządu irackiego. Propozycja saudyjska wychodziła im naprzeciw.
Jednak i tę propozycję odrzuciło kilka państw arabskich, w tym Egipt. Kair już wcześniej sygnalizował, że nie zamierza skierować do Iraku swoich żołnierzy, choć omawiał z nowym rządem irackim możliwość przeszkolenia w Egipcie pewnej liczby irackich policjantów.
em, pap