Sędzia zawiesił wykonanie obu kar do chwili rozpatrzenia apelacji złożonej natychmiast przez "Time".
"Time" i dwie inne instytucje medialne powołują się na pierwszą poprawkę do konstytucji USA o wolności słowa, która ich zdaniem daje dziennikarzom prawo do zatajenia ich źródeł informacji. Sędzia twierdzi, że zeznanie Coopera jest niezbędne dla zakończenia śledztwa w sprawie przecieku z CIA.
Świadome ujawnienie tożsamości tajnego agenta CIA może być uznane za przestępstwo.
Sprawa przecieku zaczęła się latem ubiegłego roku od artykułu w "Washington Post" konserwatywnego komentatora Roberta Novaka na temat emerytowanego dyplomaty Josepha Wilsona. Po swej misji w Afryce powiedział on, że wbrew twierdzeniom prezydenta Busha nie ma dowodów na rzekome próby Iraku zakupienia materiałów nuklearnych w Nigrze.
Novak sugerował, że Wilsona wysłano z misją do Afryki tylko dzięki protekcji żony Valerie Plame - pracownicy CIA. Ujawnił jej nazwisko, powołując się na dwóch anonimowych wyższych przedstawicieli rządu. Po nim o sprawie pisali inni autorzy potwierdzając wersję Novaka, m.in. Matthew Cooper.
Władze wszczęły śledztwo w sprawie przecieku. Oprócz Coopera do złożenia zeznań wezwano innych reporterów. Nie wiadomo na razie, czy sam Novak otrzymał wezwanie i jak na nie odpowiedział.
Tymczasem Wilson oskarżył administrację Busha, że z zemsty za niekorzystny dla niej raport z Afryki stara się zdyskredytować jego i jego żonę.
Jednak niedawno ujawnione informacje o kulisach kontrowersji wokół irackiej broni masowego rażenia podważają z kolei wiarygodność Wilsona. W rozmowach z funkcjonariuszami rządu po powrocie z Afryki nie wykluczał on, że Irak mógł próbować nielegalnych zakupów materiałów nuklearnych w Afryce.
ss, pap