"Osłaniany przez siły szybkiego reagowania, pododdział polskich żołnierzy powrócił o godz. 7.20 czasu lokalnego (5.20 w Polsce) z komendy policji do miejsca stałej dyslokacji" - zakomunikował w sobotę rano dziennikarzom w Obozie Babilon rzecznik dywizji ppłk Artur Domański.
W otoczonej przez sadrystów komendzie głównej policji w Hilli było 70, a nie (jak wcześniej podawano) 20 polskich żołnierzy - poinformował w sobotę PAP wiceminister obrony Janusz Zemke.
Wiceminister dodał, że z informacji, którą przekazano mu z dyżurnej służby operacyjnej wynika, iż w zablokowanym posterunku policji, poza 70 polskimi żołnierzami, znajdowało się również 85 żołnierzy irackiej Gwardii Narodowej i policjantów irackich.
Zemke wyraził uznanie dla postawy polskich żołnierzy w czasie tej akcji. "Mogę tylko odnieść się z szacunkiem do profesjonalizmu naszych żołnierzy i dowódcy dywizji oraz do ich odporności psychicznej, bo przebywanie w takiej komendzie, to nie jest specjalnie przyjemna rzecz" - oświadczył.
Według Zemkego, kiedy komenda została otoczona, żołnierze zachowali zimną krew - ani nie prowokowali tłumu, ani nie oddawali w jego stronę żadnych strzałów.
Jak poinformował ppłk Domański, żaden z Polaków nie został ranny, a w Hilli jest już spokojnie. Miasto jest pod kontrolą irackiej policji i Gwardii Narodowej.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Iraku podało w sobotę w Bagdadzie, że w walkach w Hilli w nocy z piątku na sobotę zginęło co najmniej 40 rebeliantów i trzech irackich policjantów. Resort poinformował, że walki między rebeliantami a policją iracką wybuchły w piątek wieczorem i trwały do świtu w sobotę. Sadryści atakowali głównie posterunki policji w mieście.
ss, pap