Francja i Niemcy nie będą sterowały UE

Francja i Niemcy nie będą sterowały UE

Dodano:   /  Zmieniono: 
Opierając się zakusom Francji i Niemiec na najważniejsze teki gospodarcze w Komisji Europejskiej Jose Manuel Durao Barroso zakończył erę, w której dwa największe państwa sterowały polityką UE.
Dokonany przez Barroso podział kompetencji pomiędzy komisarzy "wyznacza nowy kurs na kolejne pięć lat i zrywa z tradycją przyznawania najważniejszych tek najbardziej wpływowym krajom Europy" - ocenił w dzienniku "International Herald Tribune" Thomas Fuller. Zwraca on uwagę, że najważniejsze portfele otrzymali przedstawiciele krajów północnej Europy, uważani ponadto za  zwolenników liberalizmu gospodarczego i niskich podatków.

"Podział kompetencji zapewne zadowolił tych w Brukseli i całej Europie, którzy chcą kompletnej reorganizacji europejskich systemów socjalnych, ale może rozczarować lewicowych polityków, przeciwnych temu, co określają erozją europejskiego państwa dobrobytu" - pisze Fuller.

Komentatorzy chwalą Barroso za mistrzowską taktykę. "(...) prawie nikt nie może czuć się pominięty, ale też nikt nie może się uważać za zwycięzcę. Po tragedii, którą odgrywała Komisja Europejska pod przewodnictwem Romano Prodiego, Barroso ma wszelkie szanse ponownie uczynić z Komisji silnego aktora w Europie" - pisze "Financial Times" Deutchland.

"Demonstrację niezależności" Barroso od Francji i Niemiec zauważają brytyjscy analitycy. Były premier Portugalii, który był kompromisowym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej, "zdołał rozwiać początkowe wątpliwości co do trafności swej kandydatury" - piszą Tobias Buck i Rafael Minder w "Financial Times".

"Chcąc udowodnić swą niezależność (Barroso) nie dał wszystkim dużym krajom portfeli, których naprawdę chciały, przyznając im zarazem wystarczające ważne obszary odpowiedzialności, by zdusić rebelię w zarodku" - oceniają.

Cytowany przez brytyjski dziennik "The Guardian" ekspert ośrodka badawczego Centre for European Reform Alaisdair Murray uważa zaś, że Francja i Niemcy "boksowały się z Barroso w taki sposób, że nigdy nie mógł on dać im tego, czego chciały". "Od  pierwszego dnia byłby postrzegany jako słaby szef Komisji Europejskiej" - ocenia Murray.

Według dziennikarzy "The Guardian", Nicolasa Watta i Simona Taylora, deklaracja Barroso o przyznaniu "reformatorom" kluczowych resortów gospodarczych w KE oznacza "koniec ery, gdy Francja i Niemcy, które od początku kierowały w Unii, mogły oczekiwać, że ich życzenia będą spełniane".

O końcu "ery francusko-niemieckiej w UE" pisze też "Wall Street Journal Europe": "Trudno wyobrazić sobie większy cios dla ambicji Francji i Niemiec w Europie niż nominacja Barroso". Natomiast francuska "La Tribune" stawia pytanie, czy "zepchnięcie osi francusko-niemieckiej na drugi plan nie jest zemstą małych krajów na gospodarczych potęgach w Europie".

Europejscy analitycy wskazują też na inną, "wyraźnie liberalną oś" na trzech kluczowych stanowiskach gospodarczych w Komisji Europejskiej, związanych z handlem, konkurencją i jednolitym rynkiem.

Bodaj najbardziej zaskakującą decyzją Barroso było powierzenie konkurencji Holenderce Neelie Kroes-Smith, byłej minister transportu, a w ostatnich latach przedstawicielce sektora prywatnego. Znajomość tego sektora będzie, zdaniem Barroso, niezwykle pomocne dla komisarza ds. konkurencji, który akceptuje m.in. fuzje koncernów i nakłada kary na monopolistów.

Irlandczyk, były minister finansów Charlie McCreevy objął drugi kluczowy resort w Komisji - jednolity rynek, którego funkcjonowanie wiąże się m.in. ze skłanianiem krajów UE do przeprowadzania reform gospodarczych i otwierania krajowych rynków. Także Brytyjczyk Peter Mandelson, dwukrotnie zdymisjonowany przez premiera Tony Blaira, dostał ważny portfel - handel, gdzie Komisja Europejska ma więcej do powiedzenia niż kraje członkowskie.

Nowe i według zapowiedzi Barroso "kluczowe" zadania związane z  komunikacją społeczną i poprawą wizerunku Komisji spełniać będzie szwedzka komisarz, jedna z wiceprzewodniczących KE Margot Wallstroem. Budżet, obecnie pod kontrolą Niemki Michaele Schreyer, przejdzie w ręce litewskiej komisarz Dalii Grybauskaite.

Chociaż Barroso zapewnił, że nie będzie komisarzy pierwszej i drugiej kategorii, to niektórzy analitycy z podejrzliwością patrzą na rolę, jaką otrzymał Niemiec Guenter Verheugen - być może okaże się zbliżona do wymarzonej przez kanclerza Gerharda Schroedera pozycji "superkomisarza". Verheugen będzie jednym z zastępców Barroso i komisarzem o nowym profilu - ds. przemysłu i przedsiębiorstw. Będzie też odpowiadał za niektóre sprawy związane z jednolitym rynkiem i koordynację reform gospodarczych, ale Barroso zagwarantował sobie decydującą rolę w tym zakresie.

Wątpliwości nie ma komentator niemiecki na łamach "Financial Times Deutschland". "Barroso dał Niemcowi protokolarnie wysokie i znaczące pod względem kompetencji stanowisko. (...) Jednak dominować (Verheugen) nie może" - uznał komentator. Verheugen nie będzie, jego zdaniem, wykonawcą poleceń Berlina, ale "partnerem do rozmowy na odpowiednim miejscu".

Portfele średniej wagi przypadły komisarzom z dwóch wielkich krajów - Francji i Włoch. Jacques Barrot otrzymał transport, a Rocco Buttiglione - sprawiedliwość, wolność i bezpieczeństwo - obszar, w którym decydującą rolę mają rządy państw członkowskich UE. Obaj komisarze zostali też zastępcami przewodniczącego.

To, czy Barroso rzeczywiście będzie niezależnym i silnym szefem Komisji Europejskiej, okaże się dopiero za kilka lat, gdy - jak pisze "Financial Times" - reformatorski nurt natrafi na opór państw członkowskich. "Ten moment przyjdzie na pewno, tak jak przyszedł dla Romano Prodiego i jego poprzedników" - konkluduje dziennik.

ss, pap