"Granaty były strzelane pośpiesznie. Linia ognia jest nam znana. Zdziwiła mnie pora ataku, ponieważ ostrzały były do tej pory prowadzone tylko nocą" - podkreślił generał.
Według oficjalnych informacji przekazanych przez dowództwo, w kierunku bazy odpalono siedem pocisków. Jednak sami dziennikarze naliczyli ich przynajmniej dziesięć.
O opanowaniu przedstawicieli polskich mediów, świadczyć może choćby zachowanie technika Telewizji Polskiej Jana Krawczyka, który mimo, że znalazł się w bardzo blisko eksplozji jednego z pocisków, zdołał pobiec po środki opatrunkowe i sam opatrzył jednego z żołnierzy.
Jeden z pocisków trafił w budynek sztabu dowodzenia ukraińskiego kontyngentu wojskowego. Nie wyrządził jednak większych strat w budynku, odrywając jedynie niewielką część elewacji.
Atak wywołał panikę wśród cywilnych pracowników miejscowej stołówki, w której pracują Indusi i Afrykanie. Już po ataku, korespondent PAP w Iraku po raz pierwszy ujrzał całkowicie opustoszałe pomieszczenia, tętniące zazwyczaj życiem i odgłosami hinduskiej muzyki.
Na zewnątrz widać było ślady krwi, pozostawione przez rannego Indusa. Gdy Indusa trafił odłamek moździerza, jadł on obiad. Porozrzucane wokoło resztki jedzenia i plastikowe naczynia świadczyły o tym, w jakim pośpiechu uciekali stamtąd pracownicy stołówki.
W sumie rannych zostało siedem osób, wśród nich trzech Polaków (według rzecznika Sztabu Generalnego płk. Zdzisława Gnatowskiego - dwóch żołnierzy i cywil). Po opatrzeniu niegroźnych ran Polacy wrócili do miejsc swojego zamieszkania na terenie Obozu.
Wśród pozostały rannych, jak się dowiedział korespondent PAP w dowództwie wielonarodowej dywizji, są trzej pracownicy firmy KBR, zaopatrującej bazę między innymi w żywność - dwóch Amerykanów i obywatel Indii. Kolejnym rannym, wbrew temu, co na początku przekazywał rzecznik dowództwa, był holenderski, a nie amerykański żołnierz. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jak zaznaczył gen. Ekiert, zamachu "nie należy wiązać" z przedpołudniową wizytą w obozie naczelnego dowódcy sił NATO w Europie gen. Jamesa Jonesa.
W obozie podwyższono środki bezpieczeństwa. Wszystkie przebywające w nim osoby, mają nakaz noszenia kamizelek kuloodpornych i hełmów.
sg, pap