Do zamachu doszło w przeddzień wizyty tajlandzkiego premiera Thaksina Shinawatry na południu kraju.
Wcześniej separatystyczne ugrupowanie islamskie, Zjednoczona Organizacja Wyzwoleńcza Pattani, w przekazie internetowym groziło muzułmanom uczęszczającym do klubów nocnych, a także obsłudze posterunków policyjnych, lotnisk i kolei oraz wszystkich punktów, którędy przemieszczać się będą wysocy urzędnicy tajscy.
Większość mieszkańców Tajlandii to wyznawcy buddyzmu - wyjątkiem są południowe prowincje, gdzie przeważają muzułmanie, od dawna walczący o prawo do samostanowienia i narzekający na nierówne traktowanie ze strony rządu w dziedzinie zatrudnienia i w szkolnictwie.
Od stycznia w serii ataków bombowych w regionie Narathiwat, Yala i Pattani zginęło ponad 330 osób. Wcześniej władze w Bangkoku twierdziły, że całkowicie wyeliminowały islamską rebelię na południu.
em, pap