Ukraiński parlament nie dowierza władzy

Ukraiński parlament nie dowierza władzy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ukraiński parlament powołał tymczasową komisję śledczą. Ma ona zbadać, czy niedawne zatrucie pokarmowe opozycyjnego kandydata na prezydenta Wiktora Juszczenki było próbą zabójstwa.
Za utworzeniem komisji opowiedziało się 425 deputowanych, niemal wszyscy obecni na sali.

Juszczenko poczuł się źle 6 września. Skarżył się na silne bóle głowy i brzucha. Ukraińscy lekarze stwierdzili grypę. Gdy mimo leczenia stan jego zdrowia pogarszał się, 10 września Juszczenkę przewieziono do wiedeńskiej kliniki Rudolfinerhaus. Tam stwierdzono, że ukraiński polityk uległ silnemu zatruciu nieznaną substancją chemiczną, co w przypadku dalszej zwłoki w prawidłowym leczeniu, mogło doprowadzić do paraliżu, a nawet śmierci.

Występując we wtorek z trybuny parlamentarnej, Juszczenko po raz pierwszy otwarcie oskarżył ukraińskie władze o próbę zgładzenia. "To nie był problem pokarmowy, to problem naszego reżimu politycznego. Sprawa dotyczy ukraińskiej kuchni politycznej, skąd wychodzą zamówienia na zabójstwa polityczne. Ja miałem szczęcie: za mała dawka, w nieodpowiednim czasie, a ochraniające mnie anioły nie spały" - powiedział faworyt wyborów prezydenckich.

Juszczenko podkreślił, że bardzo chciałby wiedzieć, "kto to  zrobił" i sam próbował odpowiedzieć na tak postawione pytanie. "Wszyscy dobrze wiemy, kto jest zabójcą. Jest nim nasza władza" - oświadczył. Przypomniał o wielu nie wyjaśnionych dotąd zabójstwach znanych polityków i dziennikarzy, w tym twórcy ukraińskiego systemu finansowego Wadyma Hetmana w roku 1998 i opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadzego w roku 2000. "Nie pytajcie, kto będzie następny, bo może nim być każdy z was" - ostrzegł Juszczenko.

We wtorek po południu Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała o wszczęciu sprawy karnej w związku z próbą otrucia kandydata na prezydenta, Wiktora Juszczenki. W specjalnym oświadczeniu podkreślono, że śledztwo będzie prowadzone we współpracy z ministerstwem spraw wewnętrznych i służbami specjalnymi. Podkreślono, że prokuratura wystąpi do władz Austrii o pomoc prawną w tej sprawie.

Mykoła Korpan, jeden z lekarzy, którzy wchodzili w skład wiedeńskiego konsylium, wykluczył w wywiadzie dla ukraińskiej prasy możliwość tak poważnego zatrucia pokarmowego. Dodał, że  "trudno ustalić, co to było, gdyż pacjenta przywieziono zbyt późno". Zauważył, że nieznana substancja zaatakowała praktycznie wszystkie organy wewnętrzne i wywołała częściowy paraliż lewej strony twarzy - Juszczenko wciąż nie może normalnie mówić.

Juszczenko przerwał leczenie w minioną sobotę. Tego samego dnia w Kijowie wziął udział w wielotysięcznym spotkaniu ze swoimi zwolennikami.

To nie pierwszy "pechowy" przypadek kandydata na prezydenta. 12 sierpnia sztab Juszczenki poinformował o próbie staranowania jego samochodu przez ciężarówkę kamaz w obwodzie chersońskim, na południu Ukrainy. Nie wykluczano, że mogło chodzić o próbę zamachu. 31 sierpnia milicja orzekła, że incydent był przypadkowy i spowodował go niechcący kierowca ciężarówki w trakcie wyprzedzenia rowerzystów. Uznano też, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

Wybory prezydenckie na Ukrainie mają się odbyć 31 października. Były premier Juszczenko od miesięcy plasuje się na czele sondaży. W drugiej turze prawdopodobnie zmierzy się z kandydatem reprezentującym obóz władzy, premierem Wiktorem Janukowyczem.

Tymczasem świeżo wybrany na przewodniczącego delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z parlamentem Ukrainy, Marek Siwiec (SLD), uznał przebieg kampanii wyborczej na Ukrainie - w porównaniu z poprzednimi wyborami w tym kraju - jako "jakiś rodzaj normy".

Poproszony o skomentowanie oskarżeń Wiktora Juszczenki pod  adresem władz ukraińskich, że próbowały go otruć, polski europoseł zbagatelizował sprawę: "Jeżeli kandydat na prezydenta deklaruje brak bezpieczeństwa, to jest poważna informacja, przede wszystkim dla władz Ukrainy. Reakcje dotyczące pewnych obserwacji o  charakterze gastronomicznym trudno traktować poważnie, a takie akurat miały miejsce".

Następnie udzielił Juszczence kilku "dobrych rad: "Jeżeli któryś z kandydatów czuje się w jakiś sposób zagrożony, powinien mieć zapewnioną odpowiednią ochronę. I wtedy odpowiedzialność za bezpieczeństwo (kandydata) spoczywa na władzy" - powiedział Siwiec na konferencji prasowej w Brukseli wkrótce po pierwszym posiedzeniu nowo utworzonej delegacji.

Siwiec oznajmił, że opowiada się za stworzeniem Ukrainie perspektywy członkostwa w Unii, ale przyznał, że warto wykorzystać sposobność, jaką daje temu krajowi unijna polityka "nowego sąsiedztwa".

Unia zaoferowała w jej ramach stopniowe obejmowanie najbliższych sąsiadów czterema swobodami: przepływu towarów, usług, kapitałów i  ludzi - w miarę, jak kraje te będą dostosowywały się do unijnych standardów w tych dziedzinach. Siwiec zwrócił też uwagę, że będzie temu towarzyszyło większe niż dotychczas wsparcie sąsiadów z  unijnej kasy.

em, pap