"La Stampa" zwraca uwagę na liczne wątpliwości co do wiarygodności oświadczeń porywaczy na temat rzekomej egzekucji Simony Pari i Simony Torretty. Turyńska gazeta przytacza wypowiedź ministra spraw zagranicznych Franco Frattiniego, według którego kontakty z otoczeniem zbliżonym do terrorystów są wciąż otwarte, co może świadczyć o tym, że 29-letnie Włoszki nadal żyją.
O najdłuższym dniu oczekiwania na zapowiedziane przez terrorystów nagranie z egzekucji pisze "Il Messaggero" . Informuje też o rosnącym zaniepokojeniu rządu losem ochotniczek oraz cytuje wypowiedź sekretarza stanu Colina Powella, który zapewnił, że Amerykanie robią wszystko, by je odnaleźć.
Prorządowy "Il Giornale" przytacza opinie amerykańskich i irackich tajnych służb, zdaniem których ochotniczki organizacji "Most dla Bagdadu" wciąż żyją.
"Włochy drżą na myśl o tym, co stało się z dziewczętami"- podkreślił dziennik włoskich biskupów "Avvenire". Watykańskie "L'Osservatore Romano" zamieściło zdjęcia obu kobiet z podpisem " Lęk i nadzieja" oraz komentarz zatytułowany "A jednak nie poddajemy się". Nieoficjalny organ Stolicy Apostolskiej ze smutkiem skonstatował, że internet, poprzez który terroryści przekazują swe straszliwe komunikaty, z narzędzia, symbolizującego wolność stał się środkiem, przedstawiającym najgorsze nikczemności człowieka.
"Czasy, w których żyjemy, nie szczędzą nam grozy. Masakra aniołków w Biesłanie pogrążyła nas w otchłani zbrodniczego obłędu. Mimo to trzymamy się wytrwale nadziei, że gdzieś, w kimś zwycięży rozsądek"- dodała watykańska gazeta podkreślając, że nie chce wierzyć w to, że wolontariuszki zostały zabite.
Całkowicie inne stanowisko zajął komentator prawicowego "Libero", który w poruszającym artykule wstępnym pod tytułem "Ścięci i zadowoleni" napisał: "Terroryści ogłosili, że zabili dwie Simony, a my udajemy, że w to nie wierzymy. Codziennie toczą się ścięte głowy, a my wolimy to lekceważyć. Gazety i telewizja zamiast opisywać prawdę próbują ją ukryć, by nie niepokoić sumień. Tymczasem we Włoszech jak gdyby nigdy nic rozpoczęła się właśnie kolejna edycja programu Wielki Brat".
Lewicowa "L'Unita" zarzuca premierowi Silvio Berluscioniemu, że ma co innego do zrobienia i nie znalazł czasu na zreferowanie w parlamencie wydarzeń ostatnich dni, czego domaga się opozycja. "Szef dyplomacji jest daleko, w Nowym Jorku, a ministerstwo spraw zagranicznych przygląda się wszystkiemu" - dodaje gazeta.
Związane również z lewicą "Liberazione" zwraca uwagę, że seria komunikatów grup terrorystycznych napawa niepokojem całe Włochy, które wyparły się wojny w Iraku.
ss, pap