Dziennik wybija w tytule na czołówce pierwszej strony, że jest to zwrot o 180 stopni w podejściu Berlina do sprawy rozmieszczenia wojsk w Iraku i ocenia wypowiedź Strucka jako gest poparcia dla Johna Kerry'ego, kandydata Demokratów w amerykańskich wyborach prezydenckich.
Dotychczas władze niemieckie całkowicie wykluczały możliwość wysłania żołnierzy Bundeswehry do Iraku. Niemieccy policjanci i żołnierze szkolą Irakijczyków poza terytorium Iraku - w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
W wywiadzie dla "FT" Struck zareagował pozytywnie na propozycję kandydata do urzędu prezydenckiego USA, senatora Johna Kerry'ego, w sprawie zwołania międzynarodowej konferencji na temat Iraku.
To "bardzo rozsądny" pomysł - powiedział. Jego zdaniem, opanowanie sytuacji w Iraku możliwe będzie dopiero wtedy, gdy wszystkie strony usiądą do rozmów za jednym stołem. Ze względu na udzielaną Irakowi pomoc, Niemcy "naturalnie kwalifikują się" na uczestnika takiego spotkania - dodał szef resortu obrony.
Rząd niemiecki odmawia komentarzy na temat wyborów amerykańskich. Jednak - pisze "Financial Times" - wypowiedź Strucka zapewnia wsparcie dla twierdzeń Kerry'ego, że zdołałby nakłonić do uczestnictwa w działaniach w Iraku kraje, które były przeciwne wojnie z Saddamem Husajnem.
George W. Bush twierdzenia te stale wyśmiewa. Struck i inni oficjele niemieccy powiedzieli jednak dziennikowi brytyjskiemu, że stanowisko rządu w sprawie wojsk jest stale rozpatrywane w świetle bieżących wydarzeń. - Jeśli jakiś demokratycznie wybrany rząd iracki poprosi o pomoc ONZ, społeczność międzynarodowa, w tym Niemcy, musi być w stanie na taką prośbę zareagować - powiedział wysoki rangą oficjel niemiecki.
Wybory do parlamentu irackiego mają się odbyć w styczniu.
Struck zastrzegł się, że udział Niemiec w konferencji proponowanej przez Kerry'ego nie oznaczałby, że Berlin rozmieściłby niezwłocznie wojska w Iraku.
Analitycy w Berlinie - pisze "Financial Times" - argumentują, że zwycięstwo Kerry'ego zwiększyłoby presję na Niemcy, aby bardziej zaangażowały się w Iraku, choć niemiecka opinia publiczna jest nadal stanowczo temu przeciwna.
Struck oświadczył, że może sobie wyobrazić zwiększenie przez Niemcy "wkładu politycznego w stabilność regionu [bliskowschodniego]".
"Financial Times" podaje, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy Niemcy zaczną szkolić u siebie i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich także setki irackich kierowców, ekspertów od ładunków wybuchowych i innych specjalistów.
ss, pap