Faludża nie wyda Zarkawiego

Faludża nie wyda Zarkawiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przedstawiciel rady miasta Faludża odrzucił ultimatum irackiego premiera Ijada Alawiego, grożącego atakiem na miasto, jeśli jego mieszkańcy nie wydadzą terrorysty Abu Musaby al-Zarkawiego.
Hatem Maddab z prowadzącej negocjacje z rządem w Bagdadzie rady Faludży uznał, że to "rozkaz ścigania duchów". "Chcielibyśmy wiedzieć, jakie są dowody na to, że Zarkawi faktycznie jest w Faludży?" - powiedział.

W wywiadzie dla katarskiej stacji telewizyjnej Al-Dżazira negocjator z Faludży oświadczył też, że rząd Alawiego wstrzymał obecnie wszelkie rozmowy pokojowe z radą mieszkańców Faludży.

"Zarkawi jest jak broń masowego rażenia, pod pretekstem której Amerykanie napadli na Irak (...). Ciągle o nim słyszymy, nikt go  tu jednak nie widział" - powiedział Maddab.

Ijad Alawi zagroził w środę "operacjami" w sunnickiej Faludży, jeśli to miasto, kontrolowane przez irackich rebeliantów, nie wyda cudzoziemskich bojowników Zarkawiego. "Jeśli Zarkawi i jego grupa nie zostaną nam wydani, jesteśmy gotowi na duże operacje w  Faludży" - powiedział Alawi.

Ugrupowanie Zarkawiego, obecnie najgroźniejszego terrorysty w Iraku, przyznaje się do stracenia wielu zakładników - Irakijczyków i cudzoziemców. Za schwytanie Zarkawiego rząd USA wyznaczył nagrodę w wysokości 25 milionów dolarów.

Faludża, położona ok. 50 km na zachód od Bagdadu w  tzw. trójkącie sunnickim, gdzie antyamerykański opór zbrojny jest szczególnie silny.

W kwietniu siły USA - po trwającym trzy tygodnie oblężeniu - wycofały się z Faludży, przekazując miasto pod zarząd samych Irakijczyków. Faludża stała się wówczas schronieniem dla radykalnych bojówek, w tym także dokonujących porwań cudzoziemców.

Amerykanie regularnie dokonują nalotów na cele w tym mieście, atakując obiekty, w których według nich gromadzą się terroryści Zarkawiego. Mieszkańcy Faludży zarzucają jednak siłom USA, że  ofiarami tych nalotów pada ludność cywilna.

em, pap