Według świadka robili oni żonie Arafata wyrzuty za dramatyczne oskarżenie, w którym zarzuciła im, że chcą pogrzebać żywcem palestyńskiego przywódcę. Suha Arafat skarżyła się natomiast we łzach, że nie może wracać z córką do Gazy i zażądała gwarancji, że zachowa poziom życia, do jakiego przywykła przez ostatnie trzy lata w Paryżu.
Palestyńscy politycy zaproponowali żonie Arafata, by podpisała zobowiązanie, że udostępni wszystkie konta bankowe i pozwoli przelać pieniądze należące do Autonomii Palestyńskiej, a w zamian zostanie finansowo zabezpieczona. Inaczej "Palestyńczycy na całym świecie nie dadzą ci spokojnie żyć" - miała usłyszeć.
Po konsultacji z adwokatem - relacjonuje świadek - Suha Arafat podpisała umowę i dopiero wtedy dopuściła przybyłych z Ramalli polityków do łoża śmierci palestyńskiego przywódcy.
"Jerusalem Post" twierdzi, że w umowie dla wdowy przewidziano kwotę 22 mln dolarów rocznie, ustaloną na podstawie informacji, że w lipcu Arafat przelał na konto żony 11 mln dolarów na pokrycie wydatków w nadchodzącym półroczu.
Powołując się na oceny "oficjalnych przedstawicieli palestyńskich", gazeta utrzymuje, że na tajnych kontach Arafata, które znajdują się teraz w dyspozycji nowych władz palestyńskich, znajduje się ok. 4 mld dolarów.
em, pap