Decyzja o zaangażowaniu firmy detektywistycznej zapadła, gdy żona palestyńskiego przywódcy, Suha Arafat odmówiła informacji na temat tajnych funduszy, zarządzanych przez jej męża w imieniu władz palestyńskich - twierdzi wydawany w Arabii Saudyjskiej dziennik w swym internetowym wydaniu.
Według brytyjskiego "Observera", odmówiła ona dopuszczenia przywódców palestyńskich do męża w szpitalu pod Paryżem, gdyż bała się, że mogą przekonać Arafata, by pozostawił całą fortunę władzom palestyńskim.
Francuskie gazety twierdzą z kolei, że chciała najpierw wynegocjować finansowe zabezpieczenie dla siebie. Według nich, dostała czek na 20 mln dolarów i pisemne zobowiązanie wypłaty pół miliona dolarów rocznie dla 9-letniej córki Zahwy aż do pełnoletności. Do tej pory Suha Arafat dostawała 35 tys. dolarów pensji rocznie jako Pierwsza Dama i 250 tys. na utrzymanie domów w Paryżu, na południu Francji i Tunezji.
Majątek Arafata szacuje się na 3-6,5 mld dolarów. Niektóre źródła twierdzą jednak, że wynosi on zaledwie 250 mln dolarów.
Arafat miał też tajne konto osobiste, na które wpływało 80 mln dolarów rocznie. Zostało ono odkryte podczas audytu przeprowadzonego w latach 2002-2003 przez Unię Europejską. Według przyjaciół, wydawał te pieniądze na cele charytatywne i nagrody.
Wynajęta firma detektywistyczna zastrzega, że dotarcie do wszystkich interesów palestyńskiego przywódcy może zająć lata. Wiadomo, że był on właścicielem dwóch przedsiębiorstw w Tunezji, jednego w Kuwejcie, miał kilka luksusowych hoteli i budynki mieszkalne w Tunezji, Algierii, Francji, Austrii i Hiszpanii. Podobno miał nawet udziały w bułgarskim banku, sprywatyzowanym w 1996 roku.
em, pap