"Ludzie wiedzą, że inny wynik niż moje zwycięstwo byłby śmieszny, ale my nie będziemy żartować. Zareagujemy w odpowiedni sposób na zachowanie władzy. Jakiekolwiek sfałszowanie wyborów zostanie przyjęte z równą stanowczością. W demokracji rządzi ten, kto został naprawdę wybrany" - powiedział Juszczenko wysłannikowi rzymskiej gazety.
Odpowiadając na powtarzany przez prezydenta Leonida Kuczmę zarzut, że chce wciągnąć Ukrainę w wojnę domową, kandydat opozycji odparł: "Po dziesięciu latach reżimu i po dyktaturze sowieckiej, ludzie domagają się życia w wolności; na to przygotowane są również siły".
Zdaniem Juszczenki, obóz władzy z Kuczmą i Wiktorem Janukowiczem na czele przygotował dwa scenariusze wydarzeń po wyborach. Jeden to, jak powiedział, totalne sfałszowanie wyników, a drugi to ogłoszenie zwycięstwa przed zakończeniem liczenia głosów. "Oni nie mogą pozwolić sobie na regularne głosowanie" - dodał lider ukraińskiej opozycji.
Dziennikarz zapytał go, czy jego slogan wyborczy: "Precz z korupcją", nie wiąże go z populizmem. W odpowiedzi Wiktor Juszczenko oświadczył: "Musimy zacząć od zera. Droga reform jest długa, ale nie może ona nie uwzględniać konieczności zastąpienia mechanizmów i osób, wywodzących się z reżimu. To nie ja jestem kandydatem na prezydenta, który dwa razy wylądował w więzieniu".
Juszczenko skrytykował uległość władz w Kijowie wobec Kremla. Wyraził opinię, że Władimir Putin chce, aby prezydent Ukrainy był wierny i uległy. Gdy wysłannik dziennika "La Repubblica" przypomniał mu, że władze w Kijowie wysłały do Iraku wojska na prośbę prezydenta George'a Busha, Juszczenko odpowiedział: "Władze były posłuszne wobec przemysłu zbrojeniowego, finansowanego przez Moskwę". Kandydat na prezydenta zapowiedział, że gdy wygra, zażąda natychmiastowego wycofania ukraińskich sił z Iraku.
ss, pap