Koizumi starał się też rozwiewać obawy społeczeństwa co do niebezpiecznego charakteru misji. Wskazywał, iż miejsce stacjonowania japońskiego kontyngentu na południu Iraku nie leży w strefie walk, a mieszkańcy tych terenów są wdzięczni Japończykom za wykonywaną przez nich pracę.
Premier Japonii powtórzył też, że Tokio zdecydowane jest wspierać wysiłki swego sojusznika - USA. "Nie wolno nam izolować Stanów Zjednoczonych. Musimy tworzyć warunki współpracy Ameryki ze światem" - mówił, podkreślając znaczenie dla Japonii sojuszu z USA.
Większość Japończyków jest przeciwna udziałowi Japonii w irackiej misji.
Japonia utrzymuje od stycznia-lutego 550 osobowy kontyngent wojskowy w południowym Iraku w bazie w pobliżu miasta Samawa. Termin misji upływał 14 grudnia. Nowy mandat japońskiego kontyngentu - wynika z informacji, podanych w czwartek w Tokio - wygaśnie 14 grudnia 2005 r. z zastrzeżeniem, że jeśli sytuacja na miejscu pogorszy się, Japończycy wrócą do domu.
Japońscy żołnierze nie biorą udziału w działaniach wojskowych, a ich misja ma na celu jedynie dopomożenie ludności irackiej w odbudowie i rozbudowie infrastruktury, w tym urządzeń do uzdatniania wody.
em, pap