Policja grecka podała, że porywacze - dwaj Albańczycy - nie mieli środków wybuchowych i blefowali, grożąc wysadzeniem autobusu w powietrze. Faktycznie - uważa policja - celem akcji było uzyskanie okupu - miliona euro - a żądania w sprawie wyjazdu do Rosji stanowiły jedynie zasłonę dymną i w rzeczywistości chcieli jechać do Albanii.
Kluczową rolę w zakończeniu patowej sytuacji odegrał krewny jednego z porywaczy, który telefonicznie miał przekonać członka swej rodziny by poddał się.
Ostatnich sześciu zakładników zwolniono w nocy z środy na czwartek, około godziny 00:40 czasu miejscowego(23:40 czasu polskiego). Przebieg nocnych wydarzeń transmitowała na żywo telewizja publiczna Net. Po wypuszczeniu ostatnich zakładników, porywacze wyrzucili broń przez okno i następnie sami wyszli z autobusu z podniesionymi rękami. W końcowej fazie porwania w autobusie było już tylko sześcioro zakładników: dwóch mężczyzn i cztery kobiety. Wcześniej zwolnili oni 17 osób (w tym Polkę) z 23 znajdujących się w autobusie w momencie porwania.
Wg ultimatum, którego termin miał upłynąć w czwartek o godz. 8.00 czasu lokalnego, porywacze żądali okupu w wysokości miliona euro i kierowcy, który zawiózłby ich na lotnisko.
Dwaj porywacze - jak podała policja - to Albańczycy w wieku 24 lat, od sześciu lat mieszkający w Grecji. Zidentyfikowano ich jako Gaza Resuli i Leonarda Muratiego.
W Grecji mieszka na stałe około miliona imigrantów z Albanii.
ss, em, pap