"Królestwo chce potwierdzenia tego faktu (udziału Libii w planowanym zamachu na życie księcia Abd Allaha) i dlatego na razie nie podjęła dalszych kroków pomimo okropności tego, co się stało - powiedział książę Saud.
Abdurahman Alamudi, mieszkający w USA działacz islamski, który w październiku został skazany w USA na 23 lata więzienia za nielegalne kontakty finansowe z Libią, zeznał przed amerykańskim sądem, że brał udział w spisku na życie następcy tronu księcia Abd Allaha ben Abdel Aziza.
Jak wynika z notatki przekazanej przez amerykańską prokuraturę stronie saudyjskiej, libijski dyktator Muammar Kadafi postanowił pozbyć się księcia Abd Allaha po szczycie państw arabskich w marcu 2003 roku, podczas którego doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy obu przywódcami.
Dwa tygodnie później Alamudi, który już wcześniej utrzymywał nielegalne kontakty z władzami libijskimi, został zaproszony na spotkanie w Trypolisie. W trakcie rozmowy przedstawiciel libijskiego rządu, którego tożsamość nie została wyjawiona miał poprosić Alamudiego o skontaktowanie go z saudyjskimi dysydentami w Londynie, którzy mieli "przyprawić o ból głowy" saudyjskie władze.
Alamudi początkowo nie był świadomy, iż przedstawicielowi libijskiego rządu chodziło o zamordowanie księcia; dowiedział się o tym dopiero w kilka miesięcy później.
O domniemanych libijskich planach zamordowania księcia Abd Allaha pisał już w październiku "New York Times". Trypolis wówczas stanowczo zdementował te doniesienia.
em, pap