Informacja ta podana wieczorem przez rosyjskie agencje prasowe zaskoczyła obserwatorów. Nikomu nieznany Bajkał został zarejestrowany dopiero 15 grudnia, prawdopodobnie tylko po to, by wykupić spółkę Jukosu i zostać połknięty przez państwowego potentata. Zdaniem analityków, transakcja ta prawdopodobnie w założeniu rosyjskiego rządu stanowi kolejny krok w kierunku faktycznego przejęcia Jugansknieftiegazu przez rosyjskiego giganta naftowego - Gazprom.
Spekulacje rosyjskiej prasy w środę wskazywały raczej na Surgutnieftiegaz, który zdaniem analityków miał stać za transakcją. Inni uważali, że Bajkałfinansgrup faktycznie reprezentuje interesy powiązanej z Gazpromem spółki Gazpromnieft.
Wspominanie w tym kontekście Gazpromu jest zasadne, ponieważ planowana jest na koniec roku fuzja pozostającego jeszcze w prywatnych rękach Gazpromu i Rosnieftu oraz przekształcenie tych dwu koncernów w jeden - państwowy. Z podanych w Moskwie informacji wynika jednak, że fuzja została odłożona - analitycy wiążą to z procesem, wszczętym przez Jukos w sądzie w Houston w USA. Amerykański sąd, który nakazał w zeszłym tygodniu wstrzymanie aukcji Jugansknieftiegazu , w środę odłożył proces do stycznia.
Roli państwa w przejęciu "perły w koronie" Jukosu nie kryje rosyjski prezydent Władimir Putin. Podkreślił on podczas swojej "wielkiej", czwartej już konferencji prasowej dla dziennikarzy krajowych i zagranicznych, że państwo w ten sposób wykorzystało "mechanizmy prawne dla zabezpieczenia swych interesów".
"Wszyscy dobrze wiecie, w jaki sposób odbywały się prywatyzacje na początku lat 90., gdy wielu uczestników rynku różnymi trikami przejmowało warte wiele miliardów dobra państwowe, często z pominięciem prawa" - tłumaczył prezydent.
Nabywca większościowego pakietu akcji Jugansknieftiegazu musi się jednak liczyć z poważnymi kłopotami. Przedstawiciele Jukos zapowiedzieli już w poniedziałek w Houston w Teksasie wystąpienie o odszkodowanie do stron, zaangażowanych w sprzedaż swej głównej spółki wydobywczej. W komunikacie, zarząd Jukosu potępił jako niezgodną z prawem transakcję, na mocy której - wbrew orzeczeniu sądu w Teksasie, który nakazał wstrzymanie aukcji na 10 dni, nikomu nieznana przed przetargiem firma Bajkalfinansgrup kupiła w niedzielę pakiet 76,79 proc. akcji Jugansknieftiegazu za 260 mld 753 mln rubli, co stanowi równowartość 9,35 mld dolarów. W czwartek rzecznik Jukosu, Aleksandr Szadrin oświadczył w Moskwie, że koncern i jego akcjonariusze będą na drodze sądowej domagać się zbadania sprawy sprzedaży swej filii, podważając legalność praw nabywców, bez względu na to, kto ostatecznie okaże się nowym właścicielem Jugansknieftiegazu. "Uczynimy to zarówno w sądach w samej Rosji, jak i przed międzynarodowym trybunałem" - powiedział Szadrin.
Nie ujawniono ceny, jaką Rosnieft zapłacił za swój nabytek. Pieniądze ze sprzedaży Jugansknieftiegazu mają zostać przeznaczone na spłatę długów Jukosu wobec fiskusa. Rosyjski skarb państwa żąda od Jukosu ogółem 27,8 mld dolarów - jego zdaniem - zaległych podatków. Transakcję oceniono jako śmiertelny cios zadany Jukosowi, któremu "wyrwano serce".
W planach władz jest fuzja Rosnieftu z Gazpromem, potężną firmą produkcji gazu.
em, pap