W Tajlandii, w której przebywały tysiące turystów z różnych regionów świata, tylko w jednej z południowych prowincji - Phang Nga odkryto dotychczas 3500 zwłok. Wciąż ok. 6 tysięcy osób uważa się za zaginione.
Na Sri Lance wciąż nie znany jest los przeszło 4900 zaginionych, z niektórymi terenami nadbrzeżnymi nie nawiązano jeszcze kontaktu, a na południowym wybrzeżu tego wyspiarskiego kraju fale oceanu wciąż wyrzucają na plaże dziesiątki ciał. Obecnie władze krajów dotkniętych kataklizmem najbardziej obawiają się wybuchu epidemii. W pośpiechu grzebie się zwłoki, często nawet nie odnotowując liczby ofiar. Władze Tajlandii zapowiedziały, że w obawie przed epidemiami przyspieszony będzie proces ich kremowania. Obiecały jednocześnie, że ciała cudzoziemców w miarę możliwości będą kremowane dopiero po identyfikacji.
Możliwość wybuchu epidemii wielu regionach zwiększają katastrofalne warunki sanitarne. 5 mln ludzi, którym śmiercionośna fala zabrała wszystko, nie ma wody pitnej, żywności i lekarstw. Niektóre kraje, takie jak Tajlandia i Indie zrezygnowały z międzynarodowej pomocy, twierdząc, że inni potrzebują jej bardziej.
Władze Sri Lanki zaapelowały natomiast, by nie przysyłano już ekip ratowniczych, a raczej personel medyczny i pomoc materialną.
Najtrudniejsza sytuacja jest w indonezyjskiej prowincji Aceh, gdzie odnotowuje się największą liczbę zabitych przez żywioł. 300-tysięczne Banda Aceh na północnym krańcu prowincji na Sumatrze zostało zniszczone w co najmniej 60 procentach. Tysiące bezdomnych koczują na ulicach pod płachtami plastiku. W mieście zalegają rozkładające się zwłoki. Oczyszczone zostało jedynie centrum. W dzielnicach podmiejskich odór jest nie do wytrzymania. Służby medyczne alarmują, że rejonowi grozi seria epidemii. Władze potwierdziły, iż w środę użyły buldożerów, by zepchnąć ponad tysiąc rozkładających się ciał do masowego grobu.
W mieście brakuje prądu, wody pitnej, żywności i leków. Mimo że na miejscowym lotnisku niemal bez przerwy lądują wojskowe samoloty z pomocą humanitarną, mieszkańcy twierdzą, że dociera do nich jedynie jej znikoma część. Ich zdaniem przede wszystkim brak informacji, gdzie szukać pomocy, nie widać także jakichkolwiek oznak koordynacji podejmowanych działań.
Samochody z żywnością są natychmiast atakowane przez tłum - pracownicy opieki społecznej rzucają więc paczki z jadących pojazdów. Żywność dociera zatem jedynie do najsilniejszych i najszybszych. Starsi, słabi i ranni nie otrzymują nic - opowiada cytowany przez agencję Reutera jeden z mieszkańców miasta. "Jesteśmy traktowani gorzej niż psy" - dodaje.
Do części zdewastowanych terenów prowincji Aceh pomoc dociera w minimalnej ilości lub wcale; dopiero od środy władze rozpoczęły tam zrzucanie z samolotów paczek z żywnością i wodą pitną. Jak pisze Reuter, nie chodzi tylko o dostarczenie tam jedynie żywności i wody. "Od podstaw trzeba będzie odbudować całe miasta i wsie. Wszystko zostało zniszczone" - mówi cytowany przez Reutera Rod Volway, odpowiedzialny za działania kanadyjskiej organizacji CARE w Aceh.
************
Polskie organizacje humanitarne uruchomiły konta, na które można wpłacać pieniądze przeznaczone na pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi i tsunami w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej. Oto one:
Polski Czerwony Krzyż, nr konta: Bank Millenium S.A. 79 1160 2202 0000 0000 4915 8788 z dopiskiem "Zatoka Bengalska". _________
Caritas Polska, nr konta: PKO BP S.A. I/O Centrum w Warszawie 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 z dopiskiem Trzęsienie ziemi w Azji". _________
Polska Akcja Humanitarna, nr konta: BPH 30 1060 0076 0000 3310 0006 4490 z dopiskiem Azja". _________
Polska Misja Medyczna, nr konta: 62 1240 2294 1111 0000 3718 5444 z dopiskiem: trzęsienie ziemi". _________
em, pap