Białorus nie pójdzie śladem Ukrainy

Białorus nie pójdzie śladem Ukrainy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister spraw zagranicznych Białorusi Siarhiej Martynau oświadczył, że w jego kraju niemożliwa jest rewolucja w stylu ukraińskim, gdyż jest to państwo stabilne politycznie i ekonomicznie.
"Wiele osób zadaje pytanie, czy Białoruś będzie następna po  Ukrainie. Odpowiadam z całą pewnością, że nie. To są różne kraje, różne narody i różni przywódcy" - powiedział Martynau w wywiadzie dla agencji Reutera.

"Gospodarka (na Białorusi) rozwija się w szybkim tempie. Płace szybko rosną. Wszystko razem nie daje żadnych podstaw do wydarzeń podobnych jak na Ukrainie" - dodał.

Szef białoruskiej dyplomacji starał się nie krytykować Ukrainy. "Życzymy sukcesu narodowi ukraińskiemu. Jesteśmy pewni, że dokonał właściwego i świadomego wyboru. Ale my mamy inny kraj i inne realia" - zaznaczył.

"Nie każdy jest zadowolony z niezależnej polityki zagranicznej Białorusi, która kieruje się interesami kraju, a nie wytycznymi z  ośrodków wpływów, takich jak Waszyngton, Bruksela i Moskwa" -  podkreślił.

"Białoruś jest krajem, który nie ugnie się pod naciskiem. Powinna być współpraca, ale nie pod naciskiem. Wtedy problemy zostaną rozwiązane" - powiedział. Dodał, że Białoruś może rozwijać współpracę z Zachodem w walce z przemytem narkotyków, nielegalną migracją i terroryzmem.

Wezwał Zachód do większego pragmatyzmu. "Czy można rozwiązać problemy nielegalnej migracji i bezpieczeństwa granic bez Białorusi? 50 proc. rosyjskiej ropy i 20 proc. rosyjskiego gazu jest dostarczane przez Białoruś. Czy można zapewnić nieprzerwany, bezpieczny tranzyt bez Białorusi?" - wskazał.

Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka jest uznawany na  Zachodzie za "ostatniego dyktatora w Europie" i oskarżany o  utrzymywanie się przy władzy dzięki nieuczciwym wyborom. W  odpowiedzi białoruski przywódca oskarża Zachód o stosowanie podwójnych standardów wobec Białorusi.

W październikowym referendum, uznanym przez obserwatorów zagranicznych za niedemokratyczne, Łukaszenka zapewnił sobie zezwolenie na ubieganie się o trzecią kadencję. Po "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie polecił siłom bezpieczeństwa nasilenie kontroli i zwalczanie prób "destabilizacji kraju".

ss, pap