Zakomunikowano też o znalezieniu zwłok innego duchownego, który pracował w biurze ajatollaha w Nadżafie.
Salman Pak, gdzie zginął szejk Madaen, jest miastem zamieszkanym w większości przez sunnitów. Władze irackie oskarżają ekstremistów sunnickich, że próbują wywołać wojnę domową, zabijając osobistości szyickie. Sistani apeluje do szyitów o powściągliwość i ostrzega, że akty zemsty mogą doprowadzić do katastrofy narodowej.
Według Associated Press, zamach na Madaena może być też ostrzeżeniem dla Sistaniego jako wielkiego orędownika wyborów powszechnych w Iraku. Partyzanci, w większości sunnici, atakują także pracowników komisji wyborczej i kandydatów do parlamentu.
Szyici stanowią 60 procent spośród 26 milionów Irakijczyków i oczekuje się, że w rozpisanych na 30 stycznia pierwszych wolnych wyborach w historii kraju zdobędą większość w 275-miejscowym zgromadzeniu narodowym.
Będzie to oznaczać istotny zwrot dziejach Iraku, bo aż do upadku Saddama Husajna wiosną 2003 roku większość najwyższych stanowisk w państwie, wojsku i siłach bezpieczeństwa sprawowali arabscy sunnici, trzy razy mniej liczni niż szyici. Reżim Saddama dyskryminował szyitów, a w r. 1991 krwawo stłumił ich powstanie.
Wiele partii sunnickich bojkotuje wybory, a partyzanci sunniccy wzmogli w ostatnich tygodniach zbrojne ataki w nadziei, że w ten sposób storpedują kampanię wyborczą i tak zastraszą Irakijczyków, iż 30 stycznia pozostaną w domach.
em, pap