Aby zostać premierem "królowa pomarańczowej rewolucji" musi być zatwierdzona przez parlament. Do tego potrzebne jej będzie poparcie co najmniej 226 deputowanych w 450-osobowej Radzie Najwyższej. Sama Tymoszenko jest pewna, że zdobędzie stanowisko. Już w środę zapewniała, że przeprowadziła niezbędne konsultacje i może liczyć na wystarczające poparcie w czasie głosowania.
Niemniej członkowie jej frakcji nadal niezmordowanie agitują za swoją przywódczynią. Zaskakujące jest to, że najwięcej zastrzeżeń do kandydatury Tymoszenko wypływa z bloku Nasza Ukraina prezydenta Juszczenki - skomentowała telewizja "5. kanał".
Deputowany Roman Bezsmiertnyj, któremu prezydent powierzył utworzenie jednej partii na bazie dotychczasowego bloku popierających go ugrupowań, oświadczył, że po ogłoszeniu kandydatury Tymoszenko nie jest w stanie wypełnić zadania. "Kiedy mi się już udało podnieść ten samolot z ziemi, to tak w niego walnęli, że myślałem, że skrzydła odlecą" - przedstawił obrazowo sytuację tworzenia juszczenkowskiej partii. Dodał, że zastanawia się, czy nie zrezygnować z zadania.
Nad poparciem dla Tymoszenko zastanawia się też grupa Pawła Poroszenki, którego wymieniano do niedawna jako kandydata na premiera, a który ostatecznie dostał posadę szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Decyzja jego ugrupowania ma zapaść w poniedziałek.
Zastrzeżenia co do ujawnionej niedawno umowy przedwyborczej, w której Juszczenko obiecał "żelaznej Julii", że jeśli to on zostanie prezydentem, przedstawi jej kandydaturę na premiera, zgłosił deputowany Naszej Ukrainy Ołeksandr Morozow. Na łamach internetowej gazety "Ukraińska Prawda" zamieścił list otwarty do obojga polityków, domagając się odpowiedzi na pytanie, czemu nie poinformowali o umowie swoich posłów, choć w ich imieniu podejmowali zobowiązania, dotyczące przecież głosowania w parlamencie.
Związany z Juszczenką poseł Mykoła Tomenko uspokaja, że "dyskusje w łonie Naszej Ukrainy wokół budowy partii" są świadectwem demokratyzacji i nie wpłyną na głosowanie za Julią Tymoszenko w parlamencie.
W opublikowanym w piątek oświadczeniu Tomenko, szef parlamentarnej komisji ds. wolności słowa, zapewnia, że ekipa Juszczenki myśli kategoriami demokratycznej debaty. A jeśli chodzi o przygotowania do wyborów parlamentarnych w 2006 roku, to niekoniecznie musi do nich pójść zjednoczona w jednej partii. Jest kilka możliwości, jedna z nich to utworzenie koalicji partnerów, do której weszłyby bloki Juszczenki i Tymoszenko oraz "inne siły polityczne".
ss, pap