"Nikt nie przeżył katastrofy. Wkrótce przystąpimy do ewakuacji i poszukiwania zwłok" - podał rzecznik afgańskiego Ministerstwa Obrony.
Według generała Amiriego, wrak samolotu znaleziono wysoko w pokrytych śniegiem górach niedaleko miejscowości Band-e Ghazi, około 20 km na południowy wschód od Kabulu.
W akcji ratunkowej biorą udział dwa bataliony armii afgańskiej (łącznie 1200 osób) i 80-100 żołnierzy Międzynarodowych Sił Wspierania Bezpieczeństwa (ISAF). Operację utrudnia zła pogoda, przede wszystkim gęsto padający śnieg.
Według sobotnich informacji z Kabulu, przekazanych przez AFP, na pokładzie samolotu znajdowało się co najmniej 25 obcokrajowców, w tym sześciu Amerykanów, dziewięciu Turków, trzech Włochów i Irańczyk. Cudzoziemcami było też sześciu członków 8-osobowej załogi.
Samolot, należący do prywatnych afgańskich linii lotniczych Kam Air, leciał w czwartek z miasta Herat na zachodzie Afganistanu do Kabulu. Przed wylądowaniem, zaplanowanym na 15:30 czasu miejscowego (12:30 czasu polskiego) został zawrócony, ze względu na obfite opady śniegu. Piloci następnie skontaktowali się z lotniskiem w Peszawarze w Pakistanie, dokąd jednak maszyna nie doleciała. Pytali też lotnisko w bazie USA o pogodę w rejonie. Później kontakt z załogą się urwał.
Kam Air, to jedyna prywatna firma lotnicza obsługująca loty do Afganistanu. Działa od listopada 2003 roku. Wykorzystując wynajęte maszyny obsługuje linie międzynarodowe, m.in. z Kabulu do Dubaju i Stambułu, a także linie wewnętrzne. Z Kam Air korzystają przede wszystkim bogaci Afgańczycy, ale także pracownicy organizacji charytatywnych.
ss, pap