Manifestanci na czele z zespołem redakcyjnym gazety, rodzicami zakładniczki oraz lewicowymi politykami z nieformalnym przywódcą opozycji Romano Prodim domagali się uwolnienia porwanej 4 lutego w Bagdadzie 56-letniej włoskiej dziennikarki-pacyfistki a także francuskiej reporterki Florence Aubenas. Żądano wycofania włoskich wojsk z Iraku, o co prosiła sama Giuliana Sgrena w nadanym w środę nagraniu wideo.
Była to jedna z największych w ostatnich latach pokojowa demonstracja w Wiecznym Mieście. "Całe Włochy są tutaj z nami" - powiedział Romano Prodi, a odnosząc się do nieobecności polityków centroprawicowej koalicji rządowej oświadczył, że nie wyobraża sobie, by ktoś mógł nie przyjść na sobotnią demonstrację, odbywającą się pod hasłem "Uwolnijmy pokój".
W jej trakcie nie wznoszono żadnych haseł antyrządowych. Uczestnicy manifestacji nieśli transparenty z portretami porwanej dziennikarki i flagi pokojowe.
Wiec, który wyruszył z Placu Republiki, zakończył się przy Circus Maximus wielkim koncertem.
Tymczasem telewizja "Al-Dżazira" pokazała kilkakrotnie w sobotę zrobione przez Giulianę Sgrenę zdjęcia irackich dzieci, zranionych w wyniku amerykańskich ataków. O ich zaprezentowanie zakładniczka poprosiła w rozesłanym do mediów nagraniu. Katarska stacja nadała także apel redakcji "Il Manifesto" o uwolnienie dziennikarki.
Włoska dziennikarka Giuliana Sgrena, pracująca dla rzymskiego dziennika "Il Manifesto" porwana została czwartego lutego, w Bagdadzie.
Grupa uzbrojonych mężczyzn zatrzymała dziennikarkę w okolicach bagdadzkiego uniwersytetu i grożąc bronią uprowadziła ją z samochodu. Sgrena zamierzała przeprowadzić wywiad z uchodźcami z Faludży, którzy gromadzą się w sunnickim meczecie al-Kastl.
Giuliana Sgrena zajmowała się islamskim fundamentalizmem. Podczas wojny z talibami była korespondentką gazety w Afganistanie.
W ciągu minionych 18 miesięcy w Iraku rebelianci porywali wielu obywateli Włoch. Dwie pracownice organizacji humanitarnej porwano we wrześniu i zwolniono po trzech tygodniach, a dziennikarza Enzo Baldoniego uprowadzono w sierpniu i zabito po tym, jak Rzym odmówił spełnienia żądanie porywaczy, którzy chcieli wycofania włoskich żołnierzy z Iraku.
W Iraku przebywa około 3 tysięcy włoskich żołnierzy.
ks, pap