Londyński dziennik "The Guardian" w sobotnim wydaniu określa 62- letniego Holendra, Fransa van Anraata mianem "Holenderskiego Chemicznego Alego", odnosząc się do zwanego tak współpracownika Saddama Husajna, odpowiedzialnego za zagazowanie Kurdów.
Van Anraat odpowiada w Rotterdamie za udział w zbrodni ludobójstwa. W piątek odbyła się wstępna rozprawa - właściwy proces prawdopodobnie rozpocznie się jesienią.
Holender ukrywał się przez 14 lat w Bagdadzie jako Faris Mansur Raszud al-Bazas. Po interwencji USA, w kwietniu 2003 r. uciekł do Syrii, a następnie do Holandii, gdzie został zatrzymany. Jest pierwszym Holendrem, oskarżonym o zbrodnie wojenne. Nie zaprzecza, iż dostarczał groźne związki chemiczne do Iraku - twierdzi jednak, iż nie zdawał sobie sprawy, do czego mogą zostać użyte.
Zdaniem holenderskiej opozycji - pisze "The Guardian" - wszystko wskazuje na to, że van Anraat przez wiele lat współpracował z holenderskim wywiadem, a w zamian obiecano mu bezpieczeństwo w Amsterdamie, gdzie po ucieczce z Iraku zatrzymał się w domu, należącym do resortu spraw wewnętrznych. Podczas gdy resort sprawiedliwości chciał go postawić przed sądem, sprzeciwiały się temu służby bezpieczeństwa - pisze londyński dziennik.
ss, pap